Recenzja
Fistaszki zebrane: 1950 - 1952
Grzegorz Ciecieląg recenzuje Fistaszki zebrane 1950 - 1952Dlaczego?
Żeby kobieta mogła oglądać wystawy sklepów.
Nie jestem fanatycznym wyznawcą talentu Charlesa Schulza. Nie mam ściany obwieszonej podobiznami Fistaszków ani nie kupiłem lepszej połowie torby ze Snoopym. Mój kontakt z ”Peanuts” był do tej pory praktycznie zerowy – a pisząc to mam świadomość, że stawiam siebie poza kręgiem oświeconych komiksiarzy. Ot, nigdy nie sięgnąłem po amerykańskie oryginały, a polskiego czytelnika Charlie Brown i jego kompania zawsze traktowali po macoszemu. Nawet tomiki z Naszej Księgarni przegapiłem (oprócz mądrości życiowych Snoopy’ego, które nie wywarły na mnie większego wrażenia) - ot, gdy pojawiły się w Polsce mnie akurat nie było na miejscu. Fatum jakieś, czy co...
Piszę ten przydługi wstęp, by zaznaczyć, iż recenzja którą czytacie nie została spisana z punktu widzenia kogoś, kto czekał z niecierpliwością na polską edycję „Fistaszków”, a przez cały, długo dość okres oczekiwania wcinał... hm... fistaszki. Mój stosunek do komiksu Schulza nie został uformowany na długo, nim w ręce trafił mi porządny tomik – ot, to dla mnie kolejny komiks na naszym rynku.
Czas więc przejść do recenzji „Fistaszków zebranych”, opasłego (liczącego blisko 350 stron, w tym zaś mamy 300 stron komiksów) tomiszcza rzuconego na rynek przez Naszą Księgarnię. 300 pomnożone przez trzy (tyle pasków znajduje się na każdej stronicy) i powiększone o materiały dodatkowe to, statystycznie rzecz biorąc, kilka ładnych wieczorów czytania.
Jak sam tytuł albumu wskazuje, mamy do czynienia z edycją zbierającą paski Schulza w jednym tomie. Ponieważ jednak "Fistaszki" to pół wieku historii, podobnych tomiszczy szykuje się jeszcze 24. Tak, słownie: dwadzieścia cztery. I cicho liczę, że obecny tom znajdzie odpowiednią liczbę nabywców, by całe przedsięwzięcie kontynuować. No i klops, zdradziłem swoje nastawienie. Ale po kolei.
Dla wszystkich zagubionych w kosmosie (wygląda więc na to, że ja także zaliczam się do tej grupy): „Fistaszki” to seria pasków opowiadająca o grupce dzieci (no parents included) i psie Snoopym. Brzmi banalnie? I z pozoru takie jest. Jednak tym, co sprawia że po „Peanuts” warto sięgnąć to...
...no to jedziemy, po kolei:
...jak najlepsze serie paskowe, „Fistaszki” to komiks uniwersalny. Nieważne w jakim jesteś wieku, jakiej jesteś płci czy jaki masz kolor skóry – dzieło Schulza i tak do ciebie trafi, choćbyś nie wiem jak mocno się opierał (stwierdziłem to na swoim własnym przykładzie). Nie chodzi tylko o to, że komiks jest zabawny i uroczy, a bohaterowie interesujący i pełni głębi. Chodzi też o to, że jest to także bardzo mądry komiks. Spostrzeżenia dokonane prze Schulza należy niekiedy odnieść do rzeczywistości powojennej, niekiedy zaś do różnicy płci lub ogólnych praw rządzących światem i społeczeństwem. Czasami autor po prostu bawi się językiem – różnorodność zapewniona.
...„Fistaszki” to komiks zupełnie inny niż np. Calvin i Hobbes – i bardzo dobrze, bo wziąwszy pod uwagę fakt, że to właśnie Calvin miał w Polsce pierwszeństwo niejeden oceniałby Charliego Browna przez pryzmat dwóch zawadiaków (których, tak całkiem przy okazji, ubóstwiam).
...w „Fistaszkach” mamy całą plejadę interesujących postaci – znanego chyba na całym świecie Charliego Browna, dziewczynki Violet i Sally, Schroedera (mały geniusz muzyczny nie odstępujący od fortepianu), Shermana i Snoopyego. Nie ma dorosłych, bo ich tutaj nie potrzeba – dzieci świetnie ich zastępują.
...kreska jest przejrzysta, miłą dla oka. Bez ekscesów - priorytetem byłą czytelność, i temu zadaniu autor sprostał w 100%. To jeszcze nie Schultz znany z lat późniejszych – jeśli weźmiecie do ręki którykolwiek inny tomik wydany przez Nasza Księgarnię będziecie mieli okazję zobaczyć, ile się w warstwie graficznej zmieniło, jak ewoluowali bohaterowie, jak diametralna zmiana czeka Snoopy’ego. Możliwość zaobserwowania zmian dotykających bohaterów – bezcenna.
...na okrasę otrzymujemy artykuł "Życie i twórczość Charlesa M. Schulza", obszerny wywiad z autorem "Fistaszków" oraz... indeks kluczowych dla pasków postaci, wątków i przedmiotów.
...to idealny prezent na Święta, urodziny, imieniny, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka itd. itp. Absolutnie uniwersalne dzieło zapewniające godziny rozrywki. A wziąwszy pod uwagę fakt, iż zawsze możemy do komiksu wrócić, by po raz kolejny odkryć humor Schulza... „Fistaszki zebrane” to skondensowana zabawa, beczka śmiechu i cudowna podróż w przeszłość w jednym. Polecam gorąco.
Acha, nie zapominajmy o fakcie, że wydawca dorzucił do albumu małą, uroczą zakładkę. Naprawdę się przydaje podczas przemykania przez te 350 stron.
Opublikowano:
Fistaszki zebrane 1950 - 1952
Scenariusz: Charles M. Schulz
Rysunki: Charles M. Schulz
Publicystyka: Kamil Śmiałkowski
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2008
Seria: Fistaszki zebrane
Tytuł oryginału: The Complete Peanuts: 1950 to 1952
Tłumaczenie: Michał Rusinek
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 215x165
Stron: 360
Cena: 49,90
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11501-0
Rysunki: Charles M. Schulz
Publicystyka: Kamil Śmiałkowski
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2008
Seria: Fistaszki zebrane
Tytuł oryginału: The Complete Peanuts: 1950 to 1952
Tłumaczenie: Michał Rusinek
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda z obwolutą
Format: 215x165
Stron: 360
Cena: 49,90
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-11501-0
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Tagi
FistaszkiKomentarze
-Jeszcze nie ma komentarzy-