baner

Recenzja

XIII Mystery #1: Mangusta

Adam "Tigana" Szymonowicz recenzuje XIII Mystery #01: Mangusta
      Jedną z mocniejszych stron serii komiksów o XIII były zapadające w pamięć postaci drugoplanowe. Wystarczy wspomnieć prawdziwą femme fatale Felicity Brown, markiza Armanda de Preseau czy zabójczą Irinę Svetlanovą. Jednak żadna z tych bohaterów nie wzbudzał tylu emocji jak Mangusta.

     Postać łysego zabójcy, nemezis głównego bohatera, przewija się przez całą serię. Pojawia się zazwyczaj w najmniej odpowiednim (dla XIII) momencie, a każde jego wejście staje się początkiem kolejnej serii zabójstw. Nawet po swojej niefortunnej śmierci (album „Proces”) duch Mangusty jest wciąż wyczuwalny. Nic więc dziwnego, że kiedy zapadła decyzja o powstaniu serii pojedynczych komiksów poświęconych drugoplanowym postaciom występującym w cyklu to właśnie Mangusta stała się jej pierwszym bohaterem.

     Akcja komiksu Ralpha Meyera (rysunki) i Xaviera Dorisona (scenariusz) rozpoczyna się w pewną burzliwą noc, kiedy los po raz pierwszy zetknął ze sobą Mangustę i XIII. To spotkanie, które miało zaważyć na ich całym późniejszym życiu, stanowi jednak tylko klamrę spinającą opowiadaną historię. O wiele ważniejsze było bowiem dla twórców albumu ukazanie jakie wydarzenia ukształtowały postać przyszłego zabójcy: dzieciństwo w Berlinie Wschodnim, spotkanie z tajemniczym Hansem, morderczy trening i w końcu pierwsze zlecenia. Wizerunek Mangusty, który wyłania się z kart albumu znacznie się różni, od tego znanego z podstawowej serii. Scenarzysta podjął się bowiem karkołomnego zadania i postanowił uczłowieczyć Mangustę. I tak bezwzględny morderca dość niespodziewanie nabiera ludzkich cech: potrafi poświęcić się dla przyjaciół, tęskni za normalnym życiem, nie czerpie z radości z zabijania. Tylko, że mając w pamięci jego wyczyny z „XIII” to ten wizerunek wydał mi się mocno naciągany, wręcz niewiarygodny. Spodobało mi się natomiast odsłonięcie kolejnych tajemnic związanych z „Dniem Czarnego Słońca” – w końcu dowiadujemy się jak naprawdę wyglądały przygotowania i sam zamach na prezydenta Williama Sheridana oraz jaką rolę odegrał w nim sam Mangusta. Niespodzianek nie zabraknie.

     Pod względem graficznym komiks odbiega od kreski Vance’a. Brakowało mi dbałości o szczegóły i lekkości pióra tak charakterystycznej dla poprzednich tomów. Można mieć też pewne zastrzeżenia do rysunków twarzy – w niektórych kadrach są nieco kanciaste, mało wyraziste. Sama postać zabójcy zauważalnie ewoluuje (dorasta) i najciekawiej prezentuje się w wersji „dorosłej”.

     Samo wydanie jest bez zarzutów – twarda okładka, dobrej jakości papier, odpowiednie nasycenie kolorów (no może gdzieniegdzie jest za dużo pomarańczu), czytelne dymki.

     „Mangusta” to komiks skierowany przede wszystkim dla fanów cyklu przygodach XIII i z myślą o nich stworzony. Dla pozostałych będzie to album opowiadający smutną historię życia płatnego mordercy. W obu przypadkach dostajemy stojący na przyzwoitym poziomie komiks rozrywkowy.

Opublikowano:



XIII Mystery #01: Mangusta

XIII Mystery #01: Mangusta

Scenariusz: Xavier Dorison
Rysunki: Ralph Meyer
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2008
Seria: XIII Mystery
Tytuł oryginału: XIII Mystery: La Mangouste
Rok wydania oryginału: 2008
Wydawca oryginału: Dargaud
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 295 x 215 mm
Stron: 56
Cena: 29,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

XIII

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Burps -

fakt, że troche za miękki im ten Mangusta wyszedł, ale komiks jak dla mnie świetny z wyjątkiem jednego, żenujacego "zabiegu literackiego" :) kiedy to Mangusta zaczyna sie użlac nad soba i opowiada Kim Roland historię swjego życia :), uważam że lepiej by było jak by to opowaidał np Irminie po jakiejś akcji w łóżku czy cuś :)