baner

Recenzja

Blask Fantastyczny

Tigana, Tigana recenzuje Blask Fantastyczny
Komiksowa adaptacja „Koloru magii” Terry’ego Pratchetta nie wzbudziła mojego entuzjazmu. Bezbarwne rysunki Stevena Rossa kłóciły się z moim wyobrażeniem Świata Dysku, a opowiadana historia zatraciła gdzieś żartobliwy klimat powieści. W rezultacie dostaliśmy brzydko narysowany i mało zabawny komiks. Tymczasem pojawił się kolejny album – „Blask fantastyczny Terry’ego Pratchetta”.

Na początek dobra wiadomość dla wszystkich wielbicieli „Świata Dysku” – dokładnie w połowie albumu następuje zmiana rysownika. Miejsce Stevena Rossa, który, w moim odczuciu, „nie czuł” świata stworzonego przez Pratchetta, zajął Joe Bennet. Wprawdzie nowy grafik nie wprowadza jakichś zasadniczych zmian w dotychczasowej koncepcji komiksu, ale album i tak dużo zyskuje. Kobiety stają się znacznie bardziej powabne, Cohen Barbarzyńca przestaje przypominać zasuszonego karła, trolle wyglądają jak trolle, a twarze bohaterów w końcu wyrażają jakieś uczucia. Szkoda tylko, że w części rysowanej przez Benneta nie występuje już Śmierć, bo z chęcią zobaczyłbym jego wizję Ponurego Kosiarza. Na zmianie rysownika korzysta także sam Świat Dysku, który przestaje być płaski, zyskuje głębię. Wystarczy porównać, jak do tej pory wyglądało Ankh Morkpork czy Niewidzialny Uniwersytet, by zauważyć różnicę. Nie oznacza to jednak, że wszystko się udało. Największe zastrzeżenia budzi we mnie wygląd czarodziejów z Niewidzialnego Uniwersytetu, którzy przypominają wyrośnięte krasnoludki w jajowatych czapkach. No i sam Rincewind ubrany w damską podomkę i przydługą szlafmycę.

W porównaniu z „Kolorem magii” lepszy jest także scenariusz. I chociaż do oryginału nadal mu daleko, to scenarzyście, Scottowi Rockwellowi, udało się tym razem przemycić do komiksu większą dawkę pratchettowskiego dowcipu. Sama historia jest opowiedziana sprawnie, czyta się ją z przyjemnością. Tak jak w poprzednim komiksie mamy tutaj bodajże wszystkie najważniejsze wydarzenia z książki, a dzięki skorzystaniu wydawcy z usług Elżbiety Gepfert i Piotra W. Cholewy odnajdziemy większość żartów znanych z kart powieści. Niestety scenarzysta nie ustrzegł się kilku błędów. Na podstawie tylko i wyłącznie komiksu trudno jest zrozumieć, kim są sztukmistrzowie i dlaczego podążają śladem Rincewinda i Dwukwiata, zaskakuje również niespodziewanie urwany wątek Herreny Hennowłosej Harridan. Być może obie te kwestie mają uzasadnienie w powieści, ale w jej rysunkowej adaptacji próżno szukać wytłumaczenia.

Na pochwałę zasługuje jakość polskiej edycji komiksu. Wydawca nie pożałował pieniędzy na kredowy papier, a i natężeniu barw nie można niczego zarzucić. Czcionka w dymkach jest wyraźna i nikt nie powinien mieć kłopotów z jej odczytaniem. Nie rzuciły mi się w oczy żadne literówki, co dobrze świadczy o korekcie.

„Blask fantastyczny Terry’ego Pratchetta” to krok w dobrym kierunku. Zmiana rysownika i solidna praca scenarzysty zaowocowały komiksem, który cieszy zarówno oko, jak i umysł. Nie zmienia to jednak mojej opinii, że jeśli ktoś chce poznać Świat Dysku, musi sięgnąć po książkę. Nawet najlepszy komiks nie jest w stanie oddać w pełni kolorytu, a przede wszystkim – humoru twórczości Terry’ego Pratchetta.

Recenzja ukazała się pierwotnie na portalu "Katedra"

Opublikowano:



Blask Fantastyczny

Blask Fantastyczny

Scenariusz: Scott Rockwell
Rysunki: Joe Bennett, Steven Ross
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2008
Seria: Świat Dysku
Tytuł oryginału: The Light Fantastic
Rok wydania oryginału: 1993
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa, Elżbieta Gepfert
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: 16,5 x 23,5 cm
Stron: 128
Cena: 29
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Na podstawie książki Terry'ego Prachetta.
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Burps -

szkoda, że to chyba koniec tej serii...

charlie_cherry -

Zgaduję, że mówimy o komiksach ze świata Discworldu? Miałem przyjemność czytać także komiksowego "Morta" i "Guards! Guards!". Lepiej narysowane od "Blasku Fantastycznego", ale też mniej zabawne.

Burps -

dobra wiadomość! to może się doczekamy