baner

Recenzja

Hellboy: Zew Ciemności

Paweł Panic recenzuje Hellboy #09: Zew Ciemności
Kolejny tom przygód Piekielnego Chłopca ukazał się, podobnie jak poprzedni, w wakacje. I bardzo dobrze, bo „Hellboy” to świetna lektura na lato. Przygoda, mistyka, podróże. Ot, takie komiksowe „Wakacje z duchami” dla każdego, kto po sezonie ogórkowym oczekuje czegoś więcej niż słonecznych przebojów, słonecznych drinków czy jakiejkolwiek innej dowolnej rzeczy zaczynającej się przymiotnikiem „słoneczny”. W „Hellboyu” słońca nie uraczycie...

Większość osób mówiąc Hellboy myśli Mignola. Fakt całkiem oczywisty, gdyż to właśnie talent tego pana przyczynił się do niebywałego sukcesu opowieści o wielkim, czerwonym kolesiu, który specjalizuje się w paranormalnych sprawach. Z całym szacunkiem dla pisarskiego kunsztu Mignoli, to ilustracje są tym, co w pierwszym momencie przyciąga do przygód Hellboy'a i nad czym tysiące fanów pieją z zachwytu. Tym bardziej ryzykowna wydawała się decyzja o zmianie rysownika. Mike zostawił sobie pieczę nad samą historią, zaś wykonanie rysunków powierzył Duncanowi Fegredo. Z tego powodu to rysunki staną się najczęściej komentowanym elementem „Zewu ciemności”. Czy wybór był trafny? Według mnie tak. Mignola bowiem nie tylko postarał się o nowego rysownika, który będzie dobrym rzemieślnikiem, lecz przede wszystkim zapewnił sobie takiego współpracownika, który w dużej mierze podporządkuje się jego woli i przyjmie jego wizję postaci. W ten sposób nowe rysunki w „Hellboyu” wyglądają bardzo podobnie do tych starych. Zachowany został klimat, specyficzne kadrowanie i przede wszystkim charakterystyczna kanciastość bohaterów. Oprócz tego Fegredo z nie mniejszym pietyzmem niż Mignola rysuje rzeźby, czy rozmaite ornamenty.

Całe szczęście nowe ilustracje, mimo iż bardzo „mignolowskie” nie są wierną kopią tego, co można było podziwiać w dotychczasowych komiksach serii. Po pierwsze, rysunki Fegredo są bardziej szczegółowe i nie tak uproszczone jak u Mignoli. W prostych słowach: widać na nich więcej kresek. Po drugie, nowy rysownik popełnia czasami błędy w perspektywie i anatomii, lecz nie są to pomyłki częste i z pewnością nie psują ogólnego odbioru jego pracy. W ilustracjach Fegredo podoba mi się brak pośpiechu i dbałość o detale. Nie ma tutaj miejsca na przypadkowe elementy i to mu się bardzo chwali. Dodajmy do tego kolory nałożone przez Dave'a Stewarta i otrzymamy „Hellboya” takiego, jakiego znamy i lubimy. Mimo że jestem wielkim fanem talentu graficznego Mike'a Mignoli, to nowy rysownik nie rozczarował mnie. Pewnie, że to nie to samo co wielki mistrz, ale powodów do narzekań naprawdę nie mam.

Fabułą Mignola zajął się już osobiście. Do tej pory ewentualne braki w scenariuszu mógł nadrabiać doskonałymi ilustracjami, teraz już nie pozostawił sobie żadnej furtki bezpieczeństwa. Według mnie wcale nie musiał. Pracował nad serią na tyle długo, że fach scenarzysty stał się dla niego równie naturalny, co rysownika. A „Zew ciemności” to uczta dla tych, którzy lubują się w mitologii słowiańskiej. Pierwsze skrzypce w tym tomie odgrywają czarownice, zwłaszcza Baba Jaga. Menażerię uzupełniają m.in.: Kościej, Leszy oraz sam Perun. Nie obeszło się bez nawiązań do poprzednich tomów (świadczą o tym już same postacie), a także otwartego zakończenia, które pozostawia czytelnika z domysłami, nie tylko co do kolejnej przygody Hellboya, lecz w ogóle dalszych losów Piekielnego Chłopca.

Wzorem poprzednich opowieści nie mogło zabraknąć efektownych pojedynków. Lwia część całego tomu to starcie głównego bohatera z Kościejem Nieśmiertelnym (przydomek ten wyjaśnia, dlaczego owa walka aż tyle trwała). Ciężko coś więcej napisać bez zdradzania szczegółów fabuły. Mignola świetnie miesza baśnie ludowe i mitologie różnych krajów. Robi to w taki sposób, że nic nie wydaje się przypadkowe i nie na miejscu. Sama opowieść zaś wciąga i nie pozwala się oderwać do ostatniej strony. Wszystkim fanom dotychczasowych przygód Hellboya również fabuła „Zewu ciemności” powinna przypaść do gustu. Poza tym rosyjskie baśnie i mitologia są dla polskiego czytelnika elementem dosyć swojskim i fakt ten można uznać za kolejny argument przemawiający na korzyść tego albumu. Perun to przecież bóstwo wspólne dla całego panteonu słowiańskiego. Zresztą, któż z nas nie słyszał w dzieciństwie opowieści o Babie Jadze?

Mimo że Mike Mignola przekazał pałeczkę rysownika godnemu następcy, to mam nadzieję, że jeszcze wróci do rysowania tej serii i nie raz będzie nam dane podziwiać jego talent. A jeśli nie? Cóż, może Egmont sięgnie w takim razie po starsze prace tego artysty? I to niekoniecznie te z Piekielnym Chłopcem. Czego sobie i Wam, drodzy czytelnicy, życzę.

Opublikowano:



Hellboy #09: Zew Ciemności

Hellboy #09: Zew Ciemności

Scenariusz: Mike Mignola
Rysunki: Duncan Fegredo
Kolor: Dave Stewart
Okładka: Mike Mignola, Dave Stewart
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2008
Seria: Hellboy
Tytuł oryginału: Darkness Calls
Rok wydania oryginału: 2008
Wydawca oryginału: Dark Horse
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor, offset
Oprawa: kartonowa
Format: B5
Stron: 196
Cena: 39 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 978-83-237-2462-9
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Hellboy: Zew Ciemności Hellboy: Zew Ciemności Hellboy: Zew Ciemności

Tagi

Hellboy

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-