baner

Recenzja

Batman NIE poddawał się jednak (Batman: Vampire)

Sebastian Jaster
CZĘŚĆ PIERWSZA: Komiksowe rozterki.

img12469Jest tyle świetnych komiksów: „V jak Vendetta", „Watchmen", „Maus", „From Hell" (Alan, stary dobry pryk) czy też „Persepolis", które niedawno nabyłem w wydaniu zbiorczym, tzn. obie części. Jeśli chcesz mieć dostęp do dobrych, aktualnych tytułów, to najlepiej znać choć angielski, nie trzeba wtedy czekać na drogie polskie wydania z Bóg wie jakim przekładem i jakością.

Nie ma nic przyjemniejszego dla wielbiciela komiksów, a tym bardziej artysty komiksowego niż natrafianie na wybitne dzieła, którymi dla mnie są właśnie wyżej wymienione tytuły. A ten cały Batman?

TM-Semic, który wprowadził mnóstwo pozycji Marvelowskich i DC'owskich w latach 90tych na naszym rynku wprowadził nas w świat Batmana. Zdarzały się świetne historie, jak „Batman Venom" – historia uzależnionego od tablet Mrocznego Mściciela, czy Batman w czerni i bieli, kompilacja najsławniejszych artystów i ich krótkich form komiksowych. Ale poza tym większość historii nadaje się na gnój. No bo ile można w kółko robić to samo? Ameryka to maszynka do zarabiania pieniędzy, a podstawowy fan komiksów w sklepie wyrafinowanym to młody szczyl lub starszy wyjadaka z bródką, plecakiem i ubraniu w kolorach z Wietnamu. Dlaczego komiksy są wciąż traktowane nijak, a jeśli już to jako niższa forma sztuki? Gdyż takie było zapotrzebowanie, na krótkie proste wciągające historie, które umilą nam czas w tramwaju. I Ameryka wraz z ich dumnymi Amerykanami stworzyła to, czego ludzie chcieli. Większość sklepów komiksowych jest zalana amerykańskimi produkcjami polanymi na wierzchu mangą. Gdy spytasz o komiksy europejskie, to albo spojrzą na ciebie pustym wzrokiem, albo wskażą mały ciemny kącik z kilkoma pozycjami w którym oczywiście będzie i Asterix.

Jeśli mieszkasz w Polsce, lubisz komiksy i masz bogatą babcię, to możesz zaszaleć, gdyż jest dostęp do wielu świetnych światowych pozycji. Nie to co w kraju Człowieka – pająka.

CZĘŚĆ DRUGA: Faktyczna recenzja.

BatmanzbabciaPo tym wstępie, które zeżre z pół całego tekstu rozumiecie chyba jakim zaskoczeniem było dla mnie natrafienie na Batmana, którego odkryłem, że chce mi się czytać. Wydane w TPB pod koniec 2007 „Batman Wampir" zbiera trzy przygody z multiuniwersum w którym to znane postacie schodzą na psy lub na inne drogi. Wydane kolejno w latach '91, '94 oraz '99 pojedyncze historie łączą się w chronologiczną całość i pokazują przemianę Mrocznego Rycerza w istotę z kłami.

„Batman i Drakula: Czerwony Deszcz" jak sama nazwa wskazuje, przedstawia walkę z najsławniejszym wampirem wszechczasów stworzonym przez irlandzkiego pisarza. Jest tu dużo krwi i dużych cycków (w całym komiksie jest tego mnóstwo, a może i więcej). Pod sam koniec walki Batman zostaje dziabnięty, co przemienia jego dietę z warzywek na ludzką krew.

„Burza Krwi" – Oczywiście nasz legendarny bohater jest pozytywny i nie chce pić tej krwi, więc kombinuje z serum i szczurami. Do tego zjawia się Joker, który postanawia zostać szefem hordy wampirów i wycisnąć z nich ostatnie poty, aby tylko zgarnąć dużo kasy. Rodzi się Kobieta Kot, tylko trochę inna z filmu Tima Burtona, gdyż jest to Kobieta Kot Wilkołak, czy też, jeśli wolicie, Kotołak. Kotołak razem z Batmanem chodzą na randki i wspierają się wzajemnie w tym popapranym świecie. Do czasu…

„Karmazynowa mgła". Zapomniałem wspomnieć, że pod koniec drugiej części Batman ginie od kołka w klatę. W rzeczywistości jednak tylko usypia. Miasto pozbawione go zaczyna szaleć, Dwie Twarze, Trujący Bluszcz, Strach na Wróble i wiele innych morduje i pastwi się na niewinnych obywatelach, więc nie ma wyjścia. Trzeba wyciągnąć Bruca z drzemki. Tu metamorfoza sięga zenitu i nad miastem lata już nie człowiek w pelerynie, lecz prawdziwy nietoperz ze skrzydłami.


batmantraszy


To tyle jeśli chodzi o fabułę. Nie chciałem zdradzać za dużo, ale nie miałem wyjścia aby opowiedzieć o tych trzech częściach. Komiks narysowany jest dobrze, ale Batman narysowany jest fantastycznie. Był to jeden z powodów dla których kupiłem komiks. Często wygląda zbyt lalkowato w innych historiach, zbyt cukrowato lub po prostu drętwo, a tu wygląda tak jak należy. Co mnie tylko boli to zbyt dużo przewalających się przez cały komiks, dziecinnych dużych wyrazów dźwiękonaśladowczych, typu: fruuu! Trach! Bam! Aaałłaa! Skrzyyyyp! Itd. Dlatego bardzo lubię „Kaznodzieję" czy „Baśnie". W tych ostatnich to chyba w ogóle nie ma takiego badziewia. Budynki i inne tła przypominają mi bardzo styl Kevina O'Neilla z „Ligi Niezwykłych Dżentelmenów", choć nie on za tym stoi. Scenariusz napisał Doug Moench, ołówki Kelley Jones, a Ink John Beatty oraz Malcolm Jones III. Scenarzysta skakał po różnych wydawnictwach tworząc historie ze znanymi nam bohaterami, jak podaje wikipedia, ale nie doczekał się niczego specjalnego, jak np. kultu ludzi z zapalniczkami i jego nazwiskiem na ich T-shirtach.

Reasumując jest w tym komiksie więcej krwi i akcji niż w żałosnym filmie „30 dni i nocy" czy jak on się tam nazywa. Jeśli więc masz ochotę na trochę rozrywki w niedzielne popołudnie, jest to pozycja dla ciebie.

Recenzja została pierwotnie opublikowana na blogu Sebastiana Jastra.

Opublikowano:



Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Metzen -

Komiks dobry. A recenzja faktycznie blogowa. Czyta się może i spoko, ale to jednak trochę niepoważne imo wrzucać tego typu teksty na jednym z bardziej znanych portali komiksowych w pl ; )

qba -

Komiks bardzo dobry. A recenzja blogowa :-) No i onomatopeje: dlaczego dziecinne??? Skąd ten pomysł? Według mnie znakomicie wpisują się w styl Kelleya Jonesa. A tercet Jones/Moench/Beatty zaprezentował się również w Polsce od numeru 1/98 do 8/98 ( przerwami) semikowskiego Batmana i były to świetne historie z Black Spiderem, Swamp Thingiem, Mr.Freezem, Scarecrowem... Kelley Jones świetnie kadruje, a jego rysunki mają niesamowitą atmosferę. No i te uszy jakie doprawia gackowi :-) Wampirza Trylogia to jak dla mnie kandydat do wydania w Polsce. Tak jak i oryginalne Batmany amerykańskie kiedy serię prowadził wspomniany tercet. No i tychże autorów elsworldowy Dark Joker The Wild. Oni zrobili z Batmana prawdziwego potwora, śmiało wyeksponowali jego ciemną stronę. W tej wizji gacka mało jest miejsca na mającego wątpliwości Bruce'a Wayne'a. Ja lubię bardzo tych panów prace :-)