baner

Recenzja

SF z dolnej półki (Dack Yold)

Maciej "Glorfindel" Kowalski recenzuje Dack Yold #1: Bezimienna armia
Od lat na naszym rynku wydawniczym pojawia się wiele komiksów wyjątkowo słabych i kiczowatych. Bezsensowne fabuły w połączeniu z amatorskimi rysunkami nie gwarantują sukcesu komercyjnego. To jednak nie oznacza, że dzieła te odchodzą w niebyt. Wypływają po latach na aukcjach internetowych jako perły z lamusa, kultowe rarytasy dla prawdziwych kolekcjonerów. Na jakie tytuły zwrócić szczególną uwagę - o tym w kolejnych odsłonach cyklu "Z dolnej półki regału". W tym odcinku jedna z najgorzej zapowiadających się polskich serii sf - "Dack Yold".



      "Dack Yold" to kolejny z komiksów wydanych w szalonym roku 1990. Tym razem na sprzedaży komiksów postanowił zarobić Ośrodek Doradztwa i Wdrożeń "Biuro" S.A. z Sopotu. Aby nie zrażać potencjalnych klientów do zakupu polskich komiksów, autor tego dzieła Jacek Witczyński (mający wówczas 24 lata) ukrył się pod pseudonimem J. Metier. Jak wiele innych przypadkowych wydawnictw, także "Biuro" zapewne nie zbiło kokosów na tym interesie, bowiem zapowiadany na okładce drugi tom przygód Dacka Yolda nigdy się nie ukazał.
      Trzeba przyznać, że jak na debiutanta Jacek Witczyński poradził sobie nieźle i gdyby dalej wprawiał się w tworzeniu komiksów, może obecnie byłby jednym z płodniejszych autorów pokolenia Jacka Michalskiego, Andrzeja Janickiego czy Sławomira Jezierskiego. Co prawda fabuła to zbiór nieumiejętnie zestawionych kalek, ale w rysunkach widać pewien potencjał, a o umiejętnościach Witczyńskiego najlepiej świadczy obrazek umieszczony na okładce.

dackyoldrecka

Leżakowanie po godzinach - delikatna sugestia dla towarzyszki


      Niestety całość komiksu kładzie kiepska fabuła. Historia przedstawia się następująco: tytułowy bohater mieszkał kiedyś na Ziemi, ale opuścił ją, bowiem "nie było tam już miejsca dla człowieka takiego jak Dack Yold". Lecąc samotnie swoim małym wahadłowcem przelatywał w pobliżu pewnej planety i akurat wtedy uległ awarii system zasilania. Gdy tylko awaryjnie wylądował, do wahadłowca podjechała na koniu młoda kobieta - Elma. Mówiła tym samym językiem co Dack i znała jego imię. Kazała mu jechać ze sobą do starej świątyni, z której wyjście prowadzi na rozległą pustynię. Za pustynią jest kolejna świątynia, w której przed wiekami ukryto magiczny miecz i tylko jeden człowiek może go podnieść. Tym wybrańcem jest oczywiście Dack Yold, a miecz od razu wykorzystuje najpierw do zabicia strażnika świątyni, a później do uśmiercenia dzikusów chcących napaść Dacka i jego towarzyszkę. Gdy dociera do góry, musi się wspiąć na jej szczyt, bo tam pewna kapłanka (będąca też demonem) strzeże magicznego kryształu. Demona zabija, kryształ zabiera i cudem ratuje się gdy góra się zapada. Z mieczem i kryształem Dack może już jechać do miasta obleganego przez dziwną armię, która przybyła znikąd. Gdy Dack walczy swoim mieczem z całą armią, Elma wrzuca kryształ do studni. Wszystko robi się zielone i tajemnicza armia znika, a Dack umawia się z Elmą na wieczorną randkę - w końcu zasłużył sobie na trochę seksu ratując świat.
      "Dack Yold" został wydany w bardzo dużym nakładzie, bowiem dziś łatwo go kupić za niewielkie pieniądze. Warto nabyć ten komiks, żeby postawić na dolnej półce regału. Białym krukiem nigdy nie zostanie, ale jako komiks humorystyczny warto go poczytać sobie co kilka lat - z wiekiem wydaje się coraz bardziej zabawny.



Cytat z komiksu:

Elma: Pewnego dnia ojciec powiedział, że mam odnaleźć ciebie, bo możesz zastąpić królewskiego potomka, święty miecz Geir i tajemniczy kryształ Moa. Tylko on może powstrzymać najeźdźców. Ciebie znalazłam, miecz też. Został już tylko kryształ.
Dack: Ale skąd on wiedział, że ja się znajdę w pobliżu tej planety, przecież nawet ja nie wiedziałem.
Elma: On jest czasem bardzo dziwny. Myślę, że ma jakąś tajemniczą moc. W każdym razie trzeba się dostać do samotnej góry Mogwe. Tam gdzieś na szczycie musi być kryształ. Nikt jeszcze stamtąd nie wrócił, więc nie wiem gdzie.


Kiczowatość: 85%
Kultowość: 75 %
Trudność zdobycia: niewielka
Cena rynkowa: 3-8 zł

Ocena ogólna: dla fanów "Bitwy o planetę małp" lub starych filmów z Godzillą

Opublikowano:



Dack Yold #1: Bezimienna armia

Dack Yold #1: Bezimienna armia

Scenariusz: Jacek Witczyński
Rysunki: Jacek Witczyński
Wydanie: I
Data wydania: 1990
Seria: Dack Yold
Druk: kolor, offset
Oprawa: kartonowa
Format: A4
Stron: 40
Wydawnictwo: Ośrodek Doradztwa i Wdrożeń
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

SF z dolnej półki (Dack Yold) SF z dolnej półki (Dack Yold) SF z dolnej półki (Dack Yold)

Tagi

Z dolnej półki regału

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

qwerty -

heh, pamietam ten komiks. ojciec mi go kupil jak wracalismy z cmentarza (1 listopad). nudny byl, a rysunki przypominaly rosinskiego. ale nic nie przebije "komiksu" krzyzacy, ktory byl wydawany w tamtym czasie. tam to doslownie wszystko bylo rzniete z thorgala. :))

Zychu -

Mam mam ,fajne.Ale z tego klimatu wolę "Crisa telepatę", może to będzie następny tytuł w tym dziale? :)