baner

Recenzja

Sam wsród wampirów (Jestem legendą)

Dariusz „Kojot” Cybulski, Maciej Kowalski recenzuje Jestem Legendą
Dziwna choroba ogarnęła świat - wszyscy ludzie, którzy mieli kontakt ze śmiercionośnym wirusem zmieniają się w żądne krwi wampiry. Są jednak wyjątki, jak np. główny bohater komiksu - Robert Nevill. Stracił wszystkich najbliższych, w tym żonę i córkę Kathy, ale nie poddał się – wciąż żyje i walczy zabarykadowany w swoim domu. Stwory nocy przychodzą pod twierdzę Nevilla, otaczają go co noc i usiłują wywabić na zewnątrz: wampirzyce wabią go swoimi wdziękami, wampiry uciekają się do innych metod.

Nevill jednak zna tak swoje, jak i ich słabe punkty. Czosnek, kołek, niekiedy krzyż – to wystarczy za oręż. Wie że w ciągu dnia jest bezkarny, że może naprawić szkody wyrządzone nocą i zabijać śpiące w ukryciu wampiry. Jednocześnie szuka odpowiedzi na dręczące go pytanie - czemu tylko on oparł się chorobie?

Jego egzystencja to niekończąca się wojna, trwająca cały czas walka z hordami wampirów. Jak je pokonać? Jak przeżyć kolejny dzień? Jak osiągnąć ostateczne zwycięstwo – czy jest ono w ogóle możliwe? I czy warto dalej tak żyć?


Jak walczyć gdy jest się samemu?

Co byśmy zrobili na jego miejscu? Ile osób by zwariowało? Ile pogrążałoby się w alkoholowym nałogu, podobnie jak główny bohater komiksu?

Słabością Roberta Nevilla jest tęsknota za kobiecym ciałem. Widzimy etap po etapie, jak instynkt prawdziwego faceta przeobrażony zostaje w przeżycia duchowe - i w naturalny sposób bohater zamienia się w ascetę/pustelnika.

Przechodzenie z jednego etapu w kolejny jest stopniowe i logiczne. Bohater tęskni za starym życiem i krzyczy „nie, nie zgadzam się”, z czasem jednak poddaje się sytuacji i przyzwyczaja się.

jestemlegendarecka1


Jest taka scena, która utkwiła mi w pamięci najbardziej. W pewnym momencie w życiu Nevilla pojawia się pies. Widzi jak to zwierzę walczy by przeżyć w świecie pełnym wampirów. Widzimy każdą próbę zaprzyjaźnienia się ze zdziczałym czworonogiem. W końcu bohater czuje, że on sam jest jak ten biedny pies - pragnie tylko pogłaskać zwierzaka, a gdy wreszcie mu sie to udaje - zaczyna płakać. Walor symboliczny tej sceny daje do myślenia.


„Jest człowiekiem... i nic co ludzkie nie jest mu obce”

Lovecraft napisał: „najstarszym i najsilniejszym uczuciem jest strach” – i trzeba przyznać, że jest go pod dostatkiem w tym komiksie. Nie jest to strach wynikający tylko z obcowania z wampirami, lecz jest tu też lęk przed osamotnieniem.

Niesamowity klimat i rewelacyjne stopniowanie dramatyzmu akcji powodują, iż w pewnym momencie zaczynamy widzieć opisywany świat oczami bohatera. Podczas lektury czułem to co on, niemal materialny strach, otępienie i złość, czułem to ciągłe zmierzanie się Roberta Nevilla z każdym kolejnym dniem.


Zalany słowami

Przy pierwszym kontakcie potencjalnych czytelników zniechęcić może zaskakująco duża ilość tekstu. Co do liternictwa, to duże litery w dymkach niekoniecznie są tu zaletą.

Album jest ślicznie wydany - papier kredowy, okładka klimatyczna, gruba, czarna. Po przeczytaniu od razu skojarzyła mi się z formą pamiętnika. Rysunek jest czarno-biały, a kreska realistyczna. Warto też odnotować dobre tłumaczenie Michała Bochenka.


Podsumowanie

Komiksowa forma powieści Richarda Mathesona pochłania bez reszty. Doskonała analiza ludzkich zachowań, skrajności związanych z samotnością daje do myślenia. Staje się przestrogą a zarazem pretekstem do głębszych rozważań. Szeroka paleta rożnych emocji doskonale skonfrontowanych z fikcyjną rzeczywistością osacza czytelnika. To wszystko składa się na doskonale ułożoną fabułę, w której na oczach czytelnika Robert Nevill przeobraża się, popada w obłęd, panikuje, cierpi; następnie uspokaja i dojrzewa, „rodzi się na nowo”. Ten komiks pokazuje jak można się zmienić. I zrozumieć czym jest strach i czym jest istnienie!

Po przeczytaniu komiksu wracałem do niego kilka razy. Teraz pozostaje mi tylko zachęcić do sięgnięcia innych po „Jestem legendą”. To jest jak znakomity pamiętnik i znakomity komiks. Realizm postaci oraz otoczenia, mistycyzm całej historii, przemyślana forma komiksu i świetne zakończenie – to wszystko usatysfakcjonuje nawet najbardziej wymagającego czytelnika.

P.s.: W kinach można obejrzeć jeszcze film „Jestem Legendą” z Willem Smithem w roli głównej. Więcej szczegółów pod adresem http://iamlegend.warnerbros.com/.

Dariusz „Kojot” Cybulski

Ocena: 9/10

Opublikowano:

Strona
1 z 2 >>  



Jestem Legendą

Jestem Legendą

Scenariusz: Steve Niles
Rysunki: Elmam Brown
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2007
Seria: Obrazy Grozy
Tytuł oryginału: Richard Matheson's I am Legend
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: IDW Publishing
Druk: czarno-biały
Oprawa: twarda
Format: 17 x 26 cm
Stron: 244
Cena: 69 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Sam wsród wampirów (Jestem legendą) Sam wsród wampirów (Jestem legendą) Sam wsród wampirów (Jestem legendą)

Tagi

Jestem legendą

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

qba -

co do proprocji tekstu i rysunkow: jak dla mnie jest ok, chociaz tez sie zastanawialem, czy to jeszcze jest komiks? Na szczescie autor daje czasami, rzadko bo rzadko, odpoczac i pokazuje sekwencje tylko rysunkowe. W zasadzie Jestem Legenda w tej wersji to cos na pograniczu ilustrowanej ksiazki i komiksu. A jesli kogos czytanie meczy to trudno, wtedy pisze takie redcenzje jak p. M. Kowalski. Natomiast stawianie wyzej filmu niz tego komiksu, to juz gruba przesada. Jesli ktos idzie do kina, to najlepiej, zeby zapomnial o komiksie (i o ksiazce, jesli ja zna), bo srodze sie rozczaruje. Ogladjac i oceniajac film w odniesieniu do komiksu, trzeba przyznac, ze spieprzono w nim wszystko, co sie dalo. O, przpraszam, zamiast p+sa mogli dac kota, wtedy by sie pograzyli kompletnie. Will Smith jest beznadziejny, nie przekonuje ani troche (w calym filmie jest jedna scena, w ktorej zagral ok, kiedy zaczyna rownolegle ze Shrekiem powtarzac tekst, wtedy niezle przeraza tego dzieciaka, ktory oglada film). Co do reszty: zmieniono wszystko, co mialo sens w wersji komiksowej: Neville jest wyksztalconym czarnym zolnierzem, podczas gdy komiksowy Neville to bialy robol, ktory sie uczy jak walczyc z wampirami. Juz chocby w tym punkcie widac jak bardzo splaszczono glowna postac... a jeszcze scena z psem... w komiksie Neville probuj oswoic psa przyblede i spedza na tym sporo czasu. w koncu na sile zabiera go i zamyka w domu. pies zdycha, bo jest zarazony. i to jest dopiero powod do rozpaczy, a nie ta nedzna popluczyna filmowa, jesli chodzi o relacje z psem. A scena komiksowa, kiedy zona Nevilla wraca jako wampir i puka do drzwi jego domu? ale ok, chyba rzadko sie wspomina przy tej ekranizacji (?) ze oparto ja na komiksie czy tez opowiadaniiu. Powtarzam: idac do kina zapomnijcie o komiksie i-lub ksiazce, bo film was tylko zdenerwuje! Ale nawet jesli o tym zapomnicie, to obejrzycie wyjatkowo slaby film, zle zagrany i plaski jak cholera.Nie warto...a, a moze ktos by napisal cos o ksiazce Mathesona i porownal ja jakos do komiksu i filmu? ja niez nam pierwowozoru literackiego, wiec tym bardziej jestem ciekawy porownania

Glorfindel -

qba pisze: Natomiast stawianie wyzej filmu niz tego komiksu, to juz gruba przesada. J


Oglądając film kilka razy doświadczyłem poczucia grozy w scenach z udziałem "zmienionych" ludzi. W komiksie wampiry były dla mnie kiczowate i pocieszne, a motywy działań i wampirów i głównego bohatera dalekie od logiki.

Wyobrażasz sobie film będący wierną adaptacją książki czy komiksu. Wampiry stoją przed domem i krzyczą, a bohater wywiesza przeciw nim czosnek - widownia płakałaby ze śmiechu ;)

Co do filmu mogę się zgodzić z jednym - Will Smith mnie nie przekonuje jako jedyny ocalały człowiek. To zresztą słaby aktor dramatyczny i z rolą sobie nie poradził.