baner

Recenzja

Kid Paddle #5: Nazywam się Paddle, Kid Paddle

Karol Wiśniewski recenzuje Kid Paddle #05: Nazywam się Paddle, Kid Paddle
      Kim jest Kid Paddle? W Polsce to nadal postać stosunkowo nieznana, natomiast w swej ojczyźnie to prawdziwa gwiazda. Zadebiutował w 1993 roku na łamach „Spirou” i szybko zyskał niebywałą wprost popularność, która przełożyła się na kilkanaście albumów z jego przygodami, a także własny miesięcznik i serial animowany.
      Polska premiera miała miejsce w Świecie Komiksu, niedługo potem na rynek trafiły również cztery albumy wypełnione Kidem po brzegi. Niestety, przez kilka kolejnych lat jego polscy fani byli pogrążeni w głębokim smutku z powodu braku kolejnych publikacji. Odgłosom ich płaczu i jęków nie pozostał obojętny Egmont, który wskrzesił tę serię w ramach „Klubu Kawalarzy” .
     Wbrew pozorom „Kid Paddle” to komiks nie tylko dla chłopców w wieku 8-12 lat, zwariowanych na punkcie najnowszych gier. Właściwie – z dzisiejszego punktu widzenia - cała seria utrzymana jest nieco w stylistyce „retro”. Zwracam uwagę na kształt konsoli Kida – uwzględniwszy kształt i nośnik gier (cartridge) to będzie coś pomiędzy SNESem a Segą Genesis. Także tematy gier czy filmów przywołują na myśl lata dziewięćdziesiąte.
Poza tym gry to tylko niewielki fragment pełnego spektrum zainteresowań tego dzieciaka, nie trzeba więc się na nich znać, ani ich lubić, aby docenić walory komiksu. Kid uwielbia także horrory i filmy akcji, a interesuje się wszystkim, co dziurawi bądź przecina żywą tkankę. Przede wszystkim jednak ma wyjątkowo bujną wyobraźnię (a podobno gry komputerowe ją zabijają...). W tym punkcie Kid niebywale upodabnia się do Calvina z cyklu Calvin & Hobbes, z tym że ma dużo liczniejszych i prawdziwszych przyjaciół, z którymi podróżuje do krainy fantazji - a my wraz z nimi.

kidpaddlerecka1

Kid wycofujący się na z góry upatrzoną pozycję


      Ten komiks nie jest wyłącznie rozrywką. Czytając „Kida...” doznaję miłego i zarazem smutnego uczucia – nostalgii. Nie tak dawno temu sam byłem właśnie takim chłopcem, który nałogowo męczył swój komputer (Atari!). Niestety, dużo rzadziej niż on bywałem w „budzie z automatami” (czyt. „salonie gier”), głównie dlatego, że łatwo było tam pozbyć się gotówki, zanim jeszcze doszło się do ulubionej gry. I choć tak jak Kid wpadałem w tym wieku na dziwaczne pomysły (próbowaliście kiedyś zrobić ognisko w pokoju gościnnym?), to nie miałem aż tak cierpliwych rodziców jak on. Ech, komiksowe dzieciaki z zachodniej Europy to mają fajnie...
      Najważniejsze jest jednak wspomnienie ówczesnych przyjaźni – kilkuosobowych paczek i wspólnych zabaw, raz mądrzejszych, raz głupszych (patrz: ognisko). Ciepło mi się na sercu robi, gdy widzę jak Kid z przyjaciółmi wymyślają następną zabawę lub rozpracowują kolejną grę.
      „Kid Paddle” to komiks pod wieloma względami uniwersalny. Dzieci odnajdą w nim jeszcze jednego towarzysza zabaw, nieco doroślejsi czytelnicy przypomną sobie swe niedawno utracone dzieciństwo, a rodzice 8-12 latków zauważą, że zmagają się z takimi samymi problemami, jak ojciec Kida („To bardzo niezdrowe siedzieć całe popołudnie przed telewizorem”). Dodam jeszcze, że album ten również „bawi, ucząc” – można się wiele dowiedzieć o sztuce grzybobrania, a także o rodzajach przedmiotów i narzędzi, jakie należy bezwzględnie chować przed dziećmi.
      Egmontowi należą się wielkie brawa za wskrzeszenie tej serii i to w porażająco przyzwoitej cenie. Nie pamiętam już kiedy ostatnim razem poszedłem do księgarni i zapłaciłem mniej niż 10 złotych za nowy tytuł (i to w kolorze). Powiem nawet więcej, choć pewnie usłyszę zarzuty o krypto-reklamę i korupcję (CBA pewnie już jedzie...). Uważam, że każdy, komu nie jest obojętny los komiksów w Polsce, powinien poświęcić te 9,90 PLN, a nawet mniej, bo gdzieniegdzie album można kupić jeszcze taniej. Pokażmy, że jest w Polsce zapotrzebowanie i miejsce dla świetnych komiksów za przyzwoitą cenę! Wiem, że format wydania jest mniejszy niż ten, do którego przywykliśmy i papier nieco gorszy, ale proszę o trochę rozsądku! Kreda to wymóg w przypadku utworów Andreasa lub Bilala!
      Podsumowując: „Kid Paddle” to pozycja obowiązkowa dla chłopców w wieku od kilku do kilkudziesięciu lat.


Opublikowano:



Kid Paddle #05: Nazywam się Paddle, Kid Paddle

Kid Paddle #05: Nazywam się Paddle, Kid Paddle

Scenariusz: Midam
Rysunki: Midam
Kolor: Angele
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2007
Seria: Kid Paddle, Klub Kawalarzy
Tytuł oryginału: Paddle... My name is Kid Paddle
Rok wydania oryginału: 2002
Wydawca oryginału: Dupuis
Tłumaczenie: Elżbieta Dybcio-Wojciechowska
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 16,5 x 22,2 cm
Stron: 48
Cena: 9,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Kid Paddle

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Fomoraig -

Kid jest świetny! Czytałem i rechotałem ze śmiechu. Dodam od siebie, że ten tytuł, podobnie jak "Lou" (która wymiata na tym samym poziomie) to znakomity prezent dla osób, które z komiksem nie mają do czynienia. Mi się udało zarazić nimi moją dziewczynę, no i teraz mamy naszą wspólną serię do zbierania :)