baner

Recenzja

Deduktor

Yaqza, Yaqza, Karol Wiśniewski recenzuje Deduktor 1
Słowem wstępu

„Deduktor” to przykład komiksu, jakiego tak naprawdę nam brakuje na rynku – komiksu środka zrobionego z polotem. Sensacyjna i nie taka znowu banalna fabuła, dobre dialogi, humor i wysokiej klasy oprawa graficzna. I proszę – mamy tytuł nad wyraz wart uwagi.

„Deduktor” to nazwa agencji detektywistycznej, w skład której wchodzą (proszę wstać): zafascynowany postacią Charlesa Bronsona alkoholik (acz zaszyty), były gliniarz opiekujący się wyjątkową kurą i młody adept korespondencyjnego kursu dla detektywów (proszę usiąść). Brzmi strasznie? Nie jest. Bohaterowie idealnie się zgrywają i tworzą prawie-że-wiarygodną brygadę do zadań wszelakich. Ach, zapomniałbym – zespół uzupełnia powabna Ilonka, sekretarka dbająca o kondycję finansową firmy. Ktoś to musi robić – w przeciwnym wypadku detektywi dawno wypadliby z obiegu...

Fabuła jaka jest, każdy widzi

Tym razem do drzwi agencji puka Władysław Konieczny, biznesmen pracujący w jednej z najbardziej dochodowych branż świata. Tak, światku porno. Włodek, jak każe się tytułować klient, potrzebuje ochroniarzy – ma spotkać się z bliżej nieznanym naszym bohaterom osobnikiem w dość wyjątkowym jak niespecjalnie przyjaznym miejscu – na cmentarzu.

Niestety nie wszystko idzie po myśli detektywów – klient pada z dziurą w głowie, sprawca ucieka, pożyczony od ojca Mariana samochód traci drzwi... Wkrótce jednak udaje się wpaść na trop mordercy i teoretycznie zamknąć sprawę. Teoretycznie, gdyż cała intryga jest nieco bardziej skomplikowana niż może się wydawać.

W międzyczasie poznamy kilka nad wyraz interesujących osobistości – poczynając od inspektora Nawrockiego (jego sympatie polityczne dość mocno rzucają się w oczy), przez uroczą aspirantkę Wolską (tutaj w oczy rzuca się co innego) czy Andrzeja – patologa wykorzystującego do maksimum dane mu możliwości (absolutnie powalający i zapracowany co niemiara osobnik). Każda postaci drugoplanowych dorzuca swoje trzy grosze do opowieści.

Scenariusz jest składny, wciągający i na tyle skomplikowany, by zachęcić do powtórnej lektury komiksu. Co prawda to humor dominuje, ale gdy pojawiają się elementy poważniejsze nie tracą nic ze swojej siły. Scenarzysta z gracją połączył zabawę z powagą – brawo.
A propos humoru – jak w rzadko którym komiksie dialogi rzucają na kolana. A i tak rozmowy między przyjaciółmi z agencji – jak i ich klientami wypadają nad wyraz naturalnie.

Czerń i granat nocy

Strona graficzna komiksu to popis profesjonalizmu. Nowakowski rysuje na wysokim poziomie – zaś porządne pociągnięcia tuszem dodatkowo podkreślają jego styl. Do kolorów także nie można się przyczepić – w świetle dnia lekko stonowane barwy biją po oczach, jeśli zaś akcja ma miejsce nocą - dominować będą czerń i ciemne odcienie niebieskiego.

Koniec końców

Komiks ma swoje mankamenty – niektóre kadry tracą na czytelności (zbyt dużo tuszu/czerni), gdzieniegdzie kolory wypadają nienaturalnie, także humor może stać się nieco męczący. Jednak te mankamenty nie mogą wpłynąć na ostateczną ocenę „Deduktora”. Zwyczajnie bardzo dobrego komiksu, po który warto sięgnąć.

Jedynym – za to sporym – minusem jest cena komiksu. 39,99 to, mimo dobrej jakości wydania i bardzo porządnej zawartości, nieco za wiele. Liczę, że czytelnicy pozwolą się skusić na album Gałka i Nowakowskiego, i że będziemy mieć okazję zobaczyć kolejny tom przygód jakże uroczych detektywów, ale wysoka cena nie napawa optymizmem. Chociaż.... ostatnimi czasy Polacy wydają się przyzwyczajać do coraz to większych wyzwań dla ich portfeli.

[Grzegorz Ciecieląg]


Za czytanie „Deduktora” wziąłem się niejako z przymusu i nie spodziewałem się po tej lekturze za wiele. Myliłem się jednak okrutnie – komiks jest po prostu świetny. Przyznam, że epizody publikowane w „KKK” niespecjalnie mi „podeszły”, ale pełnowymiarowy album przeczytałem z zapartym tchem.

„Deduktor” reprezentuje to czego brakuje na naszym rynku – porządnego, rodzimego komiksu środka. Jednym słowem – komiksu dla ludzi, a nie garstki fanów. Przyznam, że ostatnio ruszyło się coś w tym segmencie, gdyż ukazał się niezły „Alma” (też autorstwa Gałka), świetna „Najczwartsza...”, nie wspominając już o „Biocosmosis”, który z pewnością przejdzie do legendy polskiego komiksu.

A czy trafi tam „Deduktor”? Zobaczymy, ale jak na razie seria ta ma wszystko, co potrzeba do osiągnięcia kultowego, a nawet popularnego statusu – świetny scenariusz i rysunki, wyraziste postacie, wreszcie idealną mieszkankę komedii, sensacji i dramatu.

Jedyny mankament albumu znajduje się na samym jego końcu, konkretnie na tylnej okładce, obok napisu „Cena”. Wiem, że nie została ona wzięta z kosmosu i że to po prostu trzeźwa ekonomiczna kalkulacja. Wiem też, że pewnie się uda w niejednym miejscu kupić ją kilka złotych taniej. Jednakże jest to największa przeszkoda w osiągnięciu przez „Deduktora” sukcesu. Szkoda by było, gdyby taki potencjał się zmarnował.


[Karol Wiśniewski]

UWAGA! Weź udział w organizowanym przez Aleję Komiksu i wydawnictwo Atropos konkursie i wygraj jeden z dwóch egzemplarzy "Deduktora"! Szczegóły - tutaj.

Opublikowano:



Deduktor 1

Deduktor 1

Scenariusz: Michał Gałek
Rysunki: Marcin Nowakowski
Kolor: Marcin Nowakowski
Wydanie: I
Data wydania: Październik 2007
Seria: Deduktor
Druk: kolor, kreda
Oprawa: miękka
Format: 210x297 mm
Stron: 64
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Atropos
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Deduktor Deduktor Deduktor

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

yarecki -

tak, świetny komiks. Fajnie narysowany, no i niezła akcja.

Usagi -

Od razu napiszę - komiksu nie czytałem. Z tego co widziałem w internecie (przykładowe strony) rysunek jest całkiem ładny, można by rzec, że w niektórych miejscach nawet bardzo ładny. Oczywiście nie wiem jak sprawa ma się z fabułą. Wiem natomiast, że żądanie za 64 strony komiksu w miękkiej oprawie (do tego, który powstał u nas - chyba, że nie powstawał w Polsce) jest skandaliczne. Za taką cenę można spokojnie wybierać w innych pozycjach. Za cenę do 25 zł może bym się skusił - za 40zł nawet nie spojrzę w jego stronę (rany, 100 Naboi czy Hellboy są tańsze - nie mówię o wydaniach kolekcjonerskich).