baner

Recenzja

Baśnie #1: Na wygnaniu

Karol Wiśniewski, Maciej Kowalski recenzuje Baśnie #01: Na wygnaniu
      Piękna i Bestia mają problemy małżeńskie, Czarujący Książę nie ma grosza przy duszy, a Królewna Śnieżka nie znosi, gdy wspomina się o Siedmiu Krasnoludkach - życie bohaterów z bajek, wcale nie jest bajkowe. Zwłaszcza że kilkaset lat temu ledwo co przeżyli ucieczkę z ich Baśniowej Krainy, gdy najechał ją tajemniczy Adwersarz. Większość uciekinierów trafiła do naszego świata i odtąd żyją wśród nas, a konkretnie w Nowym Jorku.
     Oto świat „Baśni”. Bill Willingham wrzucił do tej serii niejeden świetny pomysł. Bohaterowie baśni żyją wśród nas jako obywatele tajnego „Baśniogrodu”. Problem w tym, że państwowość ta ledwo co zipie pod względem finansowym i marnie radzi sobie z problemami swych obywateli. Ci trafili bowiem do naszego świata w większości bez grosza przy duszy, przez co dopadła ich proza życia, tym boleśniejsza, iż byli przyzwyczajeni do „i żyli długo i szczęśliwie”.
     W świetle ludzkich problemów wiele baśniowych mitów zostaje zrewidowanych. Czarujący Książę okazuje się draniem, delikatna Śnieżka to prawdziwa „żelazna dama” Baśniogrodu, policjantem mianowano Wilka w ludzkiej skórze, a morderca Sinobrody żyje sobie spokojnie dzięki swej fortunie i amnestii (która objęła wszystkich bohaterów bajek) wymazującej winy sprzed inwazji Adwersarza. Ale ustawa ustawą, a baśniowcy tak jak i ludzie, potrafią być bardzo pamiętliwi.
     Właśnie w środek takiego tygla wrzuca nas Willingham, przykuwając już w pierwszych stronach opowieści dość okrutną, ale i oryginalną zbrodnią. Mianowicie mieszkanie Róży Czerwonej (siostry Królewny Śnieżki) zostało zdemolowane, a jej krew ścieka obficie po ścianach i meblach. Nigdzie nie ma jej ciała, a podejrzanych o zbrodnię jest kilka osób naraz.
     Nie jest to jednak kryminał czystej wody, sama zbrodnia stanowi tylko pretekst do przedstawienia „who is who” w Baśniogrodzie. Widać też ewidentnie, iż - choć pierwszy tom „Baśni” stanowi skończoną całość - jest również w nim zapowiedź przyszłych wątków serii. Dość mrocznych dodam, gdyż sekret goni sekret, każda postać ma jakiś dług do spłacenia, a nad wszystkim góruje tęsknota za krainą zagarniętą przez Adwersarza. Czuć w tym wszystkim inspirację „Sandmanem”, a także twórczością Alana Moore’a.
      Rysownik Lan Medina wykonał kawał dobrej roboty - warto przyjrzeć się głębiej jego pracom, by odkryć liczne smaczki kryjące się zarówno na drugim planie, jak i w tle. Wszystko jest czytelne i znakomicie komponuje się z wielowątkowym scenariuszem.
      Bogactwo albumu niekiedy przeszkadza - nie każda postać z bajki jest znana w Polsce, przez co liczne aluzje i odniesienia tracą na sile. Poza tym rewizja mitów i baśni nie jest za świeżym pomysłem na początku XXI w., gdy wszelkie legendy zostały już zinterpretowane i strawestowane na wszelkie możliwe sposoby. Do tego wytrawny czytelnik domyśli się rozwiązania intrygi na długo przed jej ujawnieniem.
      Niemniej „Baśnie: Na wygnaniu” zaliczę do komiksów bardzo udanych, które świetnie rokują całej serii. Nie jest to pozycja na miarę „Sandmana”, ale ma szansę być tuż za nim. Dlatego też warto poświęcić swój czas i pieniądze na lekturę „Baśni” – choćby tylko po to, aby dowiedzieć się, co Pinokio tak naprawdę sądzi o Błękitnej Wróżce.

Karol Wiśniewski


     Muszę przyznać, że "Baśnie" były jedną z niewielu serii z Vertigo, po które nie sięgnąłem w oryginalnym wydaniu. Do zainwestowania dolarów właśnie w ten komiks nie przekonała mnie tematyka, a raczej jej opisy znalazione w internecie: ot, uwspółcześnione wersje bajek rozgrywające się we naszym rzeczywistym świecie. Jednak po polskie wydanie sięgnąć już musiałem (skoro Egmont pofatygował się wydać kolejny tytuł Vertigo) i wcale tego nie żałuję.
     "Baśnie" to naprawdę interesujący komiks. Bajkowa tematyka to tylko pretekst do opowiadania o ludziach (czy raczej: bohaterach bajek w ludzkiej skórze) przez pryzmat ich problemów ze sobą i otaczającym światem, w którym przyszło im - wbrew swojej woli - żyć. O podboju świata baśni przez tych złych dowiadujemy się niewiele, ale to właśnie - moim zdaniem - jeden z najciekawszych wątków tego komiksu. Mam nadzieję, że będzie on rozwijany, że dowiemy się co się tak naprawdę wydarzyło i jak wyglądała wieloletnia walka partyzancka jaką prowadzili baśniowcy. Równie interesująco zapowiada się wyjaśnienie na jakich zasadach i kto może używać magii w ludzkim świecie (pewne jest, że najbogatsi mogą zakupić magiczne apartamenty, których wnętrza nie ustępują rozmiarem zamkom) oraz co się dzieje na farmie, na której mieszkają wszyscy baśniowcy, którzy w swoim świecie byli zwierzętami (poza wilkiem-detektywem i świnią uciekającą z farmy przy każdej okazji).
     Pierwszy tom sprawia wrażenie niezwykle interesującego wstępu do dłuższej historii. Mamy przedstawionych bohaterów, zarysowany świat, pootwieranych wiele wątków, i wiele tajemnic (jak np. o co tak naprawdę chodzi z siedmioma Krasnoludkami?). Teraz pozostaje mieć nadzieję, że autorzy "Baśni" nie obniżają lotów w kontynuacji, a Egmont nie każe nam długo czekać na ciąg dalszy. A jest co wydawać, bo cykl rozpoczęty w USA w 2002 roku zbliża się właśnie do 70 zeszytu. Ja już zbieram pieniądze w śwince skarbonce na kolejny tom po polsku.

Maciej Kowalski (ocena: 8/10)

Opublikowano:



Baśnie #01: Na wygnaniu

Baśnie #01: Na wygnaniu

Scenariusz: Bill Willingham
Rysunki: Lan Medina
Tusz: Steve Leialoha, Craig Hamilton
Kolor: Sherilyn van Valkenburgh
Okładka: James Jean, Alex Maleev
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2007
Seria: Baśnie
Tytuł oryginału: #1: Legends in Exile
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Vertigo
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 128
Cena: 29,90
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323729297
W czerwcu 2015 roku i kwietniu 2018 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
8 /10
Zagłosuj!

Galerie

Baśnie #1: Na wygnaniu Baśnie #1: Na wygnaniu Baśnie #1: Na wygnaniu

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

yarecki -

bo to zajebisty komiks jest, i basta!

praksa -

buuuuhahahaha, zobaczcie, kogo oni podali jako tłumacza Baśni! Jezu, co za ignorancja ;)))))) Jak Uliszewski to zobaczy, to się obrazi, nie ma bata!
A przy okazji, jakby to Grzędowicz tłumaczył, to na pewno by Baśnie takich recenzji nie zebrały ;)))