Recenzja
Baśnie #1: Na wygnaniu
Karol Wiśniewski, Maciej Kowalski recenzuje Baśnie #01: Na wygnaniuOto świat „Baśni”. Bill Willingham wrzucił do tej serii niejeden świetny pomysł. Bohaterowie baśni żyją wśród nas jako obywatele tajnego „Baśniogrodu”. Problem w tym, że państwowość ta ledwo co zipie pod względem finansowym i marnie radzi sobie z problemami swych obywateli. Ci trafili bowiem do naszego świata w większości bez grosza przy duszy, przez co dopadła ich proza życia, tym boleśniejsza, iż byli przyzwyczajeni do „i żyli długo i szczęśliwie”.
W świetle ludzkich problemów wiele baśniowych mitów zostaje zrewidowanych. Czarujący Książę okazuje się draniem, delikatna Śnieżka to prawdziwa „żelazna dama” Baśniogrodu, policjantem mianowano Wilka w ludzkiej skórze, a morderca Sinobrody żyje sobie spokojnie dzięki swej fortunie i amnestii (która objęła wszystkich bohaterów bajek) wymazującej winy sprzed inwazji Adwersarza. Ale ustawa ustawą, a baśniowcy tak jak i ludzie, potrafią być bardzo pamiętliwi.
Właśnie w środek takiego tygla wrzuca nas Willingham, przykuwając już w pierwszych stronach opowieści dość okrutną, ale i oryginalną zbrodnią. Mianowicie mieszkanie Róży Czerwonej (siostry Królewny Śnieżki) zostało zdemolowane, a jej krew ścieka obficie po ścianach i meblach. Nigdzie nie ma jej ciała, a podejrzanych o zbrodnię jest kilka osób naraz.
Nie jest to jednak kryminał czystej wody, sama zbrodnia stanowi tylko pretekst do przedstawienia „who is who” w Baśniogrodzie. Widać też ewidentnie, iż - choć pierwszy tom „Baśni” stanowi skończoną całość - jest również w nim zapowiedź przyszłych wątków serii. Dość mrocznych dodam, gdyż sekret goni sekret, każda postać ma jakiś dług do spłacenia, a nad wszystkim góruje tęsknota za krainą zagarniętą przez Adwersarza. Czuć w tym wszystkim inspirację „Sandmanem”, a także twórczością Alana Moore’a.
Rysownik Lan Medina wykonał kawał dobrej roboty - warto przyjrzeć się głębiej jego pracom, by odkryć liczne smaczki kryjące się zarówno na drugim planie, jak i w tle. Wszystko jest czytelne i znakomicie komponuje się z wielowątkowym scenariuszem.
Bogactwo albumu niekiedy przeszkadza - nie każda postać z bajki jest znana w Polsce, przez co liczne aluzje i odniesienia tracą na sile. Poza tym rewizja mitów i baśni nie jest za świeżym pomysłem na początku XXI w., gdy wszelkie legendy zostały już zinterpretowane i strawestowane na wszelkie możliwe sposoby. Do tego wytrawny czytelnik domyśli się rozwiązania intrygi na długo przed jej ujawnieniem.
Niemniej „Baśnie: Na wygnaniu” zaliczę do komiksów bardzo udanych, które świetnie rokują całej serii. Nie jest to pozycja na miarę „Sandmana”, ale ma szansę być tuż za nim. Dlatego też warto poświęcić swój czas i pieniądze na lekturę „Baśni” – choćby tylko po to, aby dowiedzieć się, co Pinokio tak naprawdę sądzi o Błękitnej Wróżce.
Karol Wiśniewski
Muszę przyznać, że "Baśnie" były jedną z niewielu serii z Vertigo, po które nie sięgnąłem w oryginalnym wydaniu. Do zainwestowania dolarów właśnie w ten komiks nie przekonała mnie tematyka, a raczej jej opisy znalazione w internecie: ot, uwspółcześnione wersje bajek rozgrywające się we naszym rzeczywistym świecie. Jednak po polskie wydanie sięgnąć już musiałem (skoro Egmont pofatygował się wydać kolejny tytuł Vertigo) i wcale tego nie żałuję.
"Baśnie" to naprawdę interesujący komiks. Bajkowa tematyka to tylko pretekst do opowiadania o ludziach (czy raczej: bohaterach bajek w ludzkiej skórze) przez pryzmat ich problemów ze sobą i otaczającym światem, w którym przyszło im - wbrew swojej woli - żyć. O podboju świata baśni przez tych złych dowiadujemy się niewiele, ale to właśnie - moim zdaniem - jeden z najciekawszych wątków tego komiksu. Mam nadzieję, że będzie on rozwijany, że dowiemy się co się tak naprawdę wydarzyło i jak wyglądała wieloletnia walka partyzancka jaką prowadzili baśniowcy. Równie interesująco zapowiada się wyjaśnienie na jakich zasadach i kto może używać magii w ludzkim świecie (pewne jest, że najbogatsi mogą zakupić magiczne apartamenty, których wnętrza nie ustępują rozmiarem zamkom) oraz co się dzieje na farmie, na której mieszkają wszyscy baśniowcy, którzy w swoim świecie byli zwierzętami (poza wilkiem-detektywem i świnią uciekającą z farmy przy każdej okazji).
Pierwszy tom sprawia wrażenie niezwykle interesującego wstępu do dłuższej historii. Mamy przedstawionych bohaterów, zarysowany świat, pootwieranych wiele wątków, i wiele tajemnic (jak np. o co tak naprawdę chodzi z siedmioma Krasnoludkami?). Teraz pozostaje mieć nadzieję, że autorzy "Baśni" nie obniżają lotów w kontynuacji, a Egmont nie każe nam długo czekać na ciąg dalszy. A jest co wydawać, bo cykl rozpoczęty w USA w 2002 roku zbliża się właśnie do 70 zeszytu. Ja już zbieram pieniądze w śwince skarbonce na kolejny tom po polsku.
Maciej Kowalski (ocena: 8/10)
Opublikowano:
Baśnie #01: Na wygnaniu
Scenariusz: Bill Willingham
Rysunki: Lan Medina
Tusz: Steve Leialoha, Craig Hamilton
Kolor: Sherilyn van Valkenburgh
Okładka: James Jean, Alex Maleev
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2007
Seria: Baśnie
Tytuł oryginału: #1: Legends in Exile
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Vertigo
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 128
Cena: 29,90
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323729297
W czerwcu 2015 roku i kwietniu 2018 roku komiks miał dodruk.
Rysunki: Lan Medina
Tusz: Steve Leialoha, Craig Hamilton
Kolor: Sherilyn van Valkenburgh
Okładka: James Jean, Alex Maleev
Wydanie: I
Data wydania: Wrzesień 2007
Seria: Baśnie
Tytuł oryginału: #1: Legends in Exile
Rok wydania oryginału: 2003
Wydawca oryginału: Vertigo
Tłumaczenie: Krzysztof Uliszewski
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: B5
Stron: 128
Cena: 29,90
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323729297
W czerwcu 2015 roku i kwietniu 2018 roku komiks miał dodruk.
WASZA OCENA
8.00
Średnia z 1 głosów
TWOJA OCENA
8 /10
Zagłosuj!
Galerie
Komentarze
Sortuj: od najstarszego | od najnowszego
yarecki -
bo to zajebisty komiks jest, i basta!praksa -
buuuuhahahaha, zobaczcie, kogo oni podali jako tłumacza Baśni! Jezu, co za ignorancja ))))) Jak Uliszewski to zobaczy, to się obrazi, nie ma bata!A przy okazji, jakby to Grzędowicz tłumaczył, to na pewno by Baśnie takich recenzji nie zebrały ))