baner

Felieton

Komiks w kratkę #8: The End

Karol Wiśniewski
Cóż, pora spakować walizki i wrócić ze Szkocji do domu, czyli naszej kochanej Rzeczpospolitej o niewiadomym numerze. Co ciekawe, właśnie w pobliskim mieście otworzyli sklep komiksowy. Wybór jest całkiem spory i gdy spoglądam na setki komiksów mnie otaczających mam dziwne uczucie – wszystko bym kupił i nic bym nie kupił.

Ostatni felieton z wakacyjnego cyklu „Komiks w Kratkę” poświęcam kilku komiksom, o których jeszcze nie zdążyłem wspomnieć, a które bez wątpienia zostaną w mojej pamięci:

Road to Perdition
(scen. Max Allan Collins, rys. Richard Piers Rayner)

Komiks, który został już wydany w Polsce kilka lat temu, niestety przeszedł przez echa. Zresztą i mnie wciągnął dopiero w Szkocji.

Historia opowiada o losach Michaela Sullivana, płatnego zabójcy działającego z ramienia mafii Looney’ów i zwanego, z powodu swej skuteczności, „aniołem śmierci”. Jednakże ten lojalny i bezwzględny żołnierz jest również kochającym mężem i ojcem dla dwóch synów. Niestety pewnego dnia, jeden z nich staje się świadkiem kolejnej egzekucji dokonywanej przez Sullivana wraz z synem swego szefa. Z tego powodu Familia Looney’ów postanawia „rozstać się” ze swym pracownikiem i zabić również jego rodzinę. „Anioł Śmierci” wraz z jednym synem uchodzi cało z zasadzki i poprzysięga zemstę na oprawcach, choćby miał ich ścigać przez całe Stany Zjednoczone.

Ten komiks to czystej wody kryminał, nie pozwalający się oderwać od lektury pomimo znacznych rozmiarów (300 stron). Akcja dzieje się w 1930 roku, tak więc mamy okazję zobaczyć kilka autentycznych postaci, na czele z Alem Capone oraz Eliotem Nesse i poczuć klimat tamtych czasów.

Oprócz „Road to Perdition” ukazała się również 3-częściowa mini-seria „On The Road to Perdition”, która rozwija wątek podróży Sullivana wraz z synem przez USA. Znakomita rzecz, tym razem tworzona przed duet Collins - Steve Lieber.

Superman & Batman: Generations, An Imaginary Tale.
(scen. i rys. John Byrne)

Dziejąca się poza głównym universum DC opowieść o powiązanych ze sobą losach Batmana oraz Supermana. Komiks podzielony jest na kilka rozdziałów, których akcja dzieje się zawsze w ostatnim roku dekady. Fabuła rozpoczyna się w 1939 roku (ale zdarzy się nam cofnąć do 1929 roku), gdy młody milioner Bruce Wayne ląduje swym samolotem w Metropolis i wraz z Supermanem powstrzymuje złowieszczy plan Lexa Luthora.

Brzmi znajomo, nieprawdaż? „Generations” są właśnie sentymentalną podróżą przez losy dwóch wielkich herosów XX w. (ale nie tylko). I tak rozdział z 1939 roku przenosi nas klimatem i wyglądem bohaterów właśnie w ten okres komiksów DC. Następnie 1949 – kolejne spotkanie z Lexem oraz towarzyszącym mu Jokerem, tym razem jako schemat „złowrogi plan geniuszy zła”.

Dalej przechodzimy do 1959 roku, kiedy to nasi herosi muszą zmierzyć się z Mr. Mxyzpltkiem oraz Bat-mitem – wszystko to odzwierciedla ówczesny styl komiksów z Batmanem i Supermanem, pełnych fabuł science-fiction udziwnionych do granic możliwości.

Złoty wiek i niewinność kończą się w 1969 roku, kiedy to bohaterów dogania smutna rzeczywistość – wojna w Wietnamie, starzenie się, nieudane związki i śmierć bliskich. W tym momencie komiks zbliża się nieco do klimatów ala „Dark Knight Returns”, kontynuując mroczny ton w następnych dekadach, by w finale powrócić do sentymentalnej nuty.

Świetnym pomysłem Johna Byrne (zasłużonego twórcy przygód Supermana) jest wprowadzenie do opowieści dzieci Clarka Kenta (syn i córka) i Bruce’a Wayne’a (syn) oraz powiązanie ich losów ze sobą. Nie oznacza to jednak sielanki, gdyż wrogowie naszych bohaterów potrafią uderzyć również w ich bliskich i nie cofną się przed niczym. Co więcej, Superman i Batman mogą być ideałami, ale ich rodziny już niekoniecznie.

Kolejnym plusem są liczne aluzje i nawiązania do rzeczywistego biegu świata DC. Dla przykładu - uważny czytelnik dostrzeże, iż jednym z prezydentów USA jest Hal Jordan (czyli Zielona Latarnia), a pseudonim wnuka Clarka Kenta ma dziwnie znajomy kostium i pseudonim – „Knightwing”. Do tego są inne ciekawe pomysły – Bruce Wayne, zanim stał się Batmanem walczył ze złem jako Robin, a Clark Kent początkowo zastanawiał się nad przeprowadzką do Gotham.

Świetny album, nie tylko dla fanów komiksowych bohaterów XX w. Co ciekawe, po sukcesie "Generations" John Byrne stworzył dwie jego kontynuacje, a podobno pracuje już nad trzecią.

The Tale of One Bad Rat
(scen. i rys. Bryan Talbot)

W Londyńskim metrze żebrze kilkunastoletnia dziewczyna - Helen. Gdzie jest jej dom? Czemu z niego uciekła? I dlaczego zawsze towarzyszy jej szczur?

Rewelacyjnie opowiedziana i narysowana historia o przezwyciężaniu bólu i poniżenia, zadanego przez najbliższego członka rodziny. Z każdą strona rósł mój podziw dla talentu autora oraz współczucie dla ofiar wykorzystywania seksualnego. Historia Helen jest wstrząsająca mimo, że całkowicie fikcyjna i nie operuje szokującymi ilustracjami.

Komiks jest materiałem do bardzo głębokiej i złożonej analizy, zwłaszcza jego związki z twórczością Beatrix Porter, angielskiej autorki książek dla dzieci (np. „Piotruś Królik”). Jako ciekawostkę podam fakt, iż swego czasu „The Tale of One Bad Rat” był najczęściej po „Mausie” wypożyczanym komiksem w bibliotekach USA. Mam nadzieję, że ktoś wkrótce wyda tę pozycję w Polsce – może Kultura Gniewu?

Batman: Fortunate Son
Gerrard Jones (scen.) Gene Ha (rys.)

Hm... Dla dobra nas wszystkich lepiej będzie, jak streszczę fabułę tego komiksu.

Izaak Crowe, młody gwiazdor rocka (a raczej bardziej rock’n’rolla) zaczyna popadać w szaleństwo – twierdzi, że wszędzie towarzyszy mu Elvis Presley, a do tego staje się niebezpieczny dla otoczenia. Co gorsza, jego fani ślepo podążają za swoim idolem. Sprawą interesuje się Batman, który chce złapać Izaaka i wpakować go do więzienia, jednakże napotyka zdecydowany opór ze strony Robina, który sam jest fanem muzyki Crowe’a.

Okazuje się, iż Batman ma uraz do muzyki rockowej, która sięga czasów jego młodości. Jako młody człowiek poznał Sida Viciousa (z The Sex Pistols), który próbował go pobić. Stało się odwrotnie – to Bruce pokonał Sida, który wyładował złość na swej dziewczynie Nancy. Poczucie winy po jej śmieci prześladuje Batmana po dziś dzień – i odtąd rock kojarzy mu się z chaosem, przemocą i brakiem dyscypliny.

Ostatecznie Izaak zostaje zabity przez policję na oczach swych fanów (bo nie chciał podnieść rąk do góry...). Umiera z gitarą w ręku i piosenką na ustach, a Batman i Robin minimalnie się spóźniają, by go ocalić. Okazuje się, że gwiazdor był niewinny – to jego złowieszczy manager zatrudniał sobowtórów Elvisa, by przyprawić go o szaleństwo. Co więcej, manager wyjawia swą prawdziwą tożsamość – jest zapomnianym przez świat bratem bliźniakiem Elvisa Presleya. Po tym wyznaniu popełnia samobójstwo.

Jednym słowem – chała. Najgorsza historia z Batmanem jaką kiedykolwiek czytałem. Omijać z daleka...

Do listy najlepszych rzeczy, jakie przeczytałem w Szkocji, dorzucę oczywiście "Batman: Dark Victory" oraz kilkanaście tomów Garfieldów z lat 80-tych i 90-tych, które kupiłem po okazyjnych cenach. Ech, klasyki...

A wiernym „czytaczom” dziękuję za uwagę.

Opublikowano:



Tagi

Batman komiks w kratkę Superman

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-