baner

Felieton

Komiks w kratkę #1: komiks w Szkocji

Karol Wiśniewski
Wiedziony emigracją zarobkową zmieniłem miejsce zamieszkania z polskiej wsi spod 200-tys aglomeracji na szkocką wieś oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów od najbliższego ok. 80-tys miasta. Teoretycznie więc, dla mnie, miłośnika komiksów, sprawy powinny przybrać gorszy obrót. Jednakże już za pomocą prostej obserwacji można stwierdzić, że XI muza stoi tutaj o jeden poziom wyżej niż w Polsce. Wystarczy pójść do biblioteki.

We wszystkich bibliotekach w moim niemalże rodzinnym mieście wszelkie komiksy były, są i zapewne będą składowane w dziale dziecięcym, najczęściej położone razem na jednej, dwóch kupkach. Natomiast w Szkocji znaleźć je można na półce w dziale młodzieżowym, czasem opatrzoną podpisem: „Graphic Novels”. Oznacza to mniej więcej tyle, że o ile w Polsce uważa się komiksy za „czytadła” dla dzieci, to w Szkocji okres tolerancji dla fanów historii obrazkowych trwa kilka lat dłużej. Nadal jednak daleko do traktowania ich poważnie. Brak wiedzy o komiksach widać właśnie na półkach bibliotek w obydwu krajach – obok lekkich pozycji można również znaleźć tam utwory nie nadające się dla młodszego czytelnika. Dodam jednak, że w Polsce to zjawisko przybiera o wiele bardziej zastraszające rozmiary. Zwłaszcza, że szkockie biblioteki są dużo lepsze od polskich, no chyba, iż ktoś zna u nas bibliotekę, gdzie można wypożyczyć równocześnie „Dark Knight Return” i „Akirę”.

Mimo że Szkocja uwielbia podkreślać swoją niezależność od reszty (byłego) Imperium Brytyjskiego, to nie przejawia się to w komiksach. Znalazłem, co prawda, kilka tytułów humorystycznych („Oor Willie” „The Broons”, „Fred Basset”), które drukowane były na łamach lokalnej prasy. Nie można też zapominać o znakomitych szkockich twórcach jak John Wagner, Grant Morrison czy Mark Millar i wielu innych. Jednakże brak jest obecnie wyraźnego zjawiska, który można by opatrzyć etykietką „szkocki komiks”. Nie ma żadnych szkockich magazynów oraz portali komiksowych - a w tym kraju nawet telewizja BBC musi mieć dopisek „Scotland”, aby ktoś ją raczył oglądać.

W punktach oferujących prasę, również tę specjalistyczną, z komiksów można znaleźć przede wszystkim magazyny A.D 2000 i Judge Dredd Magazine oraz kilka „zeszytówek” z najpopularniejszymi bohaterami Marvela i DC. Do tego nieco komiksu dla dzieci i młodszej młodzieży, czyli „W.I.T.C.H” oraz „The Simpsons” w wersji light.

Teraz przejdźmy do księgarń, jako, że w pobliżu mojego miejsca zamieszkania nie ma sklepów komiksowych. W największych takich przybytkach są osobne półki dla komiksu, jednakże nie ma co się nastawiać na udane zakupy, gdyż jest na nich prawie to samo, co w Polsce. To „prawie” dotyczy znacznie większej oferty tytułów z Judge Dreddem oraz wydań TPB z DC i Marvela. Manga występuje w dużych ilościach, acz nie ogromnych, brak za to zupełnie komiksu frankońskiego. UK = USA? Dokładnie.

Kolejnym miejscem, gdzie można szukać komiksów, są tzw. „Charity Shops” - sklepy sprzedające głównie używane rzeczy i ubrania, przeznaczające cały zysk na cele charytatywne. Dodajmy, że pracują w nich ochotnicy, którzy nie otrzymują za swą pracę wynagrodzenia. W tych przybytkach można znaleźć mnóstwo ciuchów, pełen wybór książek Danielle Stelle i Toma Clancy’ego, całą dyskografię singli N’Sync, Britney Spears oraz innych gwiazdek popu, jednak w przypadku komiksów panuje posucha. Rzadko trafia się jakiś sensowny tytuł, czy okazja w stylu pierwszych siedmiu tomików Garfielda za 5 funtów (a zdarzyła mi się).

Również w miejscowych antykwarniach panuje posucha. Jak wyjaśnił mi jeden z właścicieli takiego przybytku, rzadko dostają komiksy, a jeśli nuż się zdarzy, to od razu są wykupywane. Na szczęście obieg wtórny rozkwita w internecie, gdzie można znaleźć właściwie wszystko, od nowości, poprzez przeceny, aż do staroci. A wracając do Charity Shopów i antykwariatów - obserwując półki z książkami można dojść do ciekawego wniosku. Mianowicie brak na półkach tych przybytków komiksów, czyli „pariasów literatury”, jak można to zgrabnie ująć, natomiast pełno na nich klasyków. Czyżby czytelnicy komiksów byli do nich bardziej przywiązani, niż czytelnicy Dickensa do jego dzieł?

Opublikowano:



Tagi

Komiks w kratkę

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Yedyny -

Co prawda nie bylem w Szkocji, lecz na malej angielskiej wyspie i w zadnych "charitach; nie trafialem na komixy, ale: byl tam jeden sklepiek, jedyny w okolicy i mieszczacy sie w malej uliczce.Polowa komixow, polowa xiazek, od -praktycznie- jakichs zeszytow z historyjkami typowo wojennymi w stylu tych z roku'45 do nowosci z Marvela czy DC.Niestety - sklepik otwarty byl wylacznie przez sezon, wiec kiedy pojechalem tam ze znaczna kwota w celu zakupu - moglem tylko popatrzec przez szybe :/

charlie_cherry -

Jak pech to pech...