baner

Recenzja

Les Bijoux

Daria Gumowska recenzuje Les Bijoux #5
      Może się wydawać, że pojawienie się manhwy na naszym rynku jest swoistą czkawką po mandze. Owszem format i kreska w obu pozycjach są zbliżone, jednakże przyglądając się bliżej możemy dostrzec kilka znaczących różnic. Oczywiście nie da się ocenić całego "made in Korea" po kilkunastu pozycjach wydanych na naszym rynku. Czy Les Bijoux wyróżnia się czymś na tle innych, gatunkowo podobnych pozycji?

      Dawno, dawno temu w odległym świecie żyły sobie kasty - zależne od klejnotu, od którego "pochodziły". Na szczycie hierarchii stoją oczywiście kamienie szlachetne np. diamenty – niezniszczalne, ogarnięte żądzą władzy. Sam dół hierarchii przeznaczony został dla gipsów - bojaźliwych poddanych. Jednakże taki stan rzeczy nie może trwać w nieskończoność. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że niedługo pojawi się zbawca, który całkowicie zmieni obecny stan rzeczy. Jednak Lapis sam w sobie nosi znamię przekleństwa - złożony jest z dwóch uzupełniających się połówek - kobiecej oraz męskiej, które istnieją w nim niezależnie od siebie. Cały ówczesny świat żąda od niego ratunku, poświęcenia, jednak on ma jeszcze swoje osobiste pobudki i porachunki...

      Fabuła w "Les Bijoux" na początku wydaje się niesamowicie obszerna tzn. zapowiadająca się na wiele tomów i zwrotów akcji. Niestety całość zostaje niemiłosiernie skrócona. Nie wiadomo z jakich względów, dlaczego ani po co. Mroczną tajemnicą pozostanie to, czemu fascynujący motyw koegzystencji klejnotów i istot (należy zauważyć, iż cechy danych bohaterów mniej więcej pokrywają się z umowną tożsamością danego kamienia szlachetnego) został skondensowany jedynie w 5 tomach. Skróty fabularne nie działają na plus tej opowieści. Właściwie dobrze możemy poznać tylko parę głównych bohaterów - Diamenta oraz Lapis-Lazuri. Nawet poznanie tak ważnej dla historii postaci Pantery, opiera się na naszych mniej lub bardziej trafnych domysłach. Namnożenie postaci sprawia, że możemy obserwować jedynie przemykające cienie, które są dla nas tak ważne jak zeszłoroczny śnieg. Nie mamy czasu na zżycie się z postaciami drugoplanowymi (które bywają dużo ciekawsze od "głównej" plejady) - bądź co bądź nikt nie lubi pochodu obojętnej mu masy, która trzyma się głównej osi fabularnej na słowo honoru. Czasami trudno również jest nam zrozumieć postępowanie Diamenta czy nawet Lapisa - jak mamy zrozumieć ich psychikę, skoro ciągle zapoznajemy się z nowymi postaciami. Kiedy fabuła dochodzi do punktu kulminacyjnego część postaci znamy jedynie z imienia, podczas gdy inne wciąż pozostają bezimienne! Mimo wszystko okrojona całość zyskuje bardzo wiele na zakończeniu - na szczęście oszczędzono nam ckliwego happy endu , romantyczno-sielankowego życia aż po grób czy rozpierduchy, gdzie cały świat zostaje zniszczony przy uciesze gawiedzi. Wydaje się, że w niektórych miejscach brakuje pomysłu albo konsekwencji – na małej przestrzeni upchnięto zbyt wiele na raz. Na plus należy autorkom zaliczyć to, iż każdy, nawet najmniejszy wątek, został zakończony (niekoniecznie szczęśliwie).

      Tym na co szczególnie należy zwrócić uwagę jest kreska. Jeżeli przymkniemy oko na pewne problemy perspektywiczne, to możemy się rozkoszować całkiem przyjemnymi dla oka rysunkami. Na niektórych z nich (szczególnie na "rozkładówkach") możemy ujrzeć ile autorka włożyła pracy w dopieszczeniu detali. Jednak nie obyło się bez pewnych zgrzytów. Wszelkie "mięso armatnie" oraz postaciowe tło zostało potraktowane po macoszemu. Czasami brak również wyważenia - dane osoby są albo oszałamiająco piękne albo przerażająco brzydkie. Trzeba przyznać, że przynajmniej lokacje są oryginalne i pomysłowe, przez co stają się charakterystyczne dla świata wykreowanego przez autorki.

      Wydanie jest charakterystyczne dla ludzi z Kasenu - szary papier, miękka okładka i nieciekawy druk – dobrze chociaż, że po kilku tomach cena się obniża. Wciąż jednak wydaje się, iż drukarnia przesadziła z tuszem, a klejenie stron woła o pomstę do nieba.

      Zapoznanie się z tą pozycją w wolnej chwili nie powinno zbytnio rozczarować. Jednak świat się nie zawali, jeśli ujdzie naszej uwadze. Wszystkim tym, którym ta pozycja spodobała się o wiele bardziej niż mi, życzę, aby kolejne dokonania tego duetu nie zawiodły, co do objętości. Należy zapamiętać, że krócej wcale nie oznacza lepiej.

Opublikowano:



Les Bijoux #5

Les Bijoux #5

Scenariusz: Jo Eun-Ha
Rysunki: Park Sang-Sun
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2005
Seria: Les Bijoux
Stron: 192
Cena: 16 zł
Wydawnictwo: Kasen
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Les Bijoux Les Bijoux Les Bijoux

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-