baner

Recenzja

Pixy

Mateusz Wiśniewski recenzuje Pixy
Kombinezony antykoncepcyjne nie są ani wygodne (bo można się w nich zgubić), ani tym bardziej bezpieczne (bo potrafią eksplodować). Przekonali się o tym Alka i Angina.
Używanie darmowych próbek również nie jest najlepszym pomysłem. O tym też.

"- Jak tam aborcja?
- Dobrze, dziękuję."

W świecie Maxa Anderssona żyjące budynki atakują infekcje graffiti, a zainfekowane kamienice się rozstrzeliwuje. Właśnie tak wspomniana wyżej para traci mieszkanie. Nie na długo, bo jakiś czas później dostają zupełnie nowe, od człowieka, któremu nie jest już ono potrzebne - czas go nagli i umiera. Zaczyna się układać, Alka dostaje pracę w Państwowej Hodowli Pieniędzy, gdzie musi tylko karmić drobniaki i czyścić po nich klatki. Łatwizna. Angina zostaje w domu, a pewnego dnia dzwoni do niej wyskrobany płód, Pixy. Ona już raz go zabiła, przychodzi więc kolej na Alkę. Ten nie jest zadowolony z powierzonego mu zadania, lecz, ostatecznie, w obsranym przez drobniaki garniturze, rusza na poszukiwania Pixy'ego.

Choć pożerające ludzi budynki i "wpierdalające wszystko" pieniądze nie są czymś codziennym, można się w realiach stworzonych przez Maxa Anderssona odnaleźć bez większych zgrzytów. Świat "Pixy'ego" jest o tyle zabawny, co koszmarny, a wraz z kolejnymi planszami wzrasta fascynacja, towarzysząca jego odkrywaniu. Bo Andersson zaskakuje pomysłami nieustannie. Pełno tu dziwnych osób (Wrzód), dziwnych przedmiotów (kombinezony antykoncepcyjne?) i dziwnych miejsc (Dzielnica Płodów?!). Skoro przeraża już sam sklep spożywczy, to co dopiero napisać o nocnym kinie na przedmieściach?

Zabawa czarno-białymi rysunkami nadaje światu Anderssona jeszcze bardziej pokręcony charakter i pomaga w budowaniu niepokojącej atmosfery paranoi. Mocno zachwiane proporcje, wykrzywione w nienaturalnych uśmiechach twarze, groteskowe budynki... To wszystko, łącznie z makabrycznymi scenami, których w komiksie bynajmniej nie brakuje, potęguje wrażenie inności i niesamowitości. Z rzadka można się nieco pogubić w części nakićkanych kadrów, całość robi jednak odpowiednie wrażenie i współgra z opowiadaną przez autora historią. Czyli kopie tak, jak powinna.

"Pixy" to komiks osobliwy. Osobliwa jest tematyka i sposób, w jaki temat aborcji został tu potraktowany. Nie jest to żadne nachalne, moralizatorskie czytadło zorientowanego prolife osobnika. Śmiem wątpić, by Andersson miał jakiekolwiek wychowawcze zapędy, choć wśród czarno-białych kadrów można natknąć się na cienie krytyki. Skrobanka zainspirowała go do stworzenia komiksu, w którym makabra wpada na groteskę i uderza w nią z zabójczą prędkością. Autor prezentuje swoją wizję, wnioski i spekulacje pozostawiając czytelnikowi. Jest drastycznie, ostro i wulgarnie, bo nie może być inaczej - czy martwy, niechciany płód powinien się jeszcze bawić w konwenanse i zasady? Andersson nie ugrzecznia i przesadza, a my, zszokowani, z każdą kolejną planszą coraz głośniej się śmiejemy. To przecież chore i takie absurdalne... Tylko dlaczego nasz śmiech staje się nerwowy?

"Pixy'ego" najlepiej czytać w rękawiczkach. Można porządnie ubrudzić się czarnym i lepkim jak smoła humorem, którym autor nasączył każdą stronę swojego komiksu. A plamy zostają i wcale niełatwo je potem zmyć.

Opublikowano:



Pixy

Pixy

Scenariusz: Max Andersson
Rysunki: Max Andersson
Wydanie: I
Data wydania: Grudzień 2005
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk, Dennis Wojda
Druk: czarno-biały
Oprawa: szyto-klejona
Format: A4
Stron: 72
Cena: 25,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Pixy Pixy

Tagi

Pixy

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-