baner

Recenzja

Achtung Zelig! Druga wojna

Krystian M. recenzuje Achtung Zelig! Druga wojna
     Krzysztof Gawronkiewicz od dawna uznawany jest za najlepszego polskiego rysownika młodego pokolenia. Jako z jedyny z wielkiej trójcy mistrzów czerni i bieli (Truściński, Ozga) z powodzeniem tworzy zamknięte historie o rozmiarze albumów. Wszystkie jego produkcje są oklaskiwane, niektóre wzbudzają autentyczny (i całkowicie zasłużony) zachwyt czytelników (Mikropolis). W 2004 roku Gawronkiewicz wraz ze scenarzystą Krystianem Rosenbergiem (Rosińskim) wydali oczekiwany od 11 lat album o ucieczce dwóch nietypowych Żydów z transportu do obozu zagłady.

     Niestety „Achtung Zelig!”, bo o nim mowa, to komiks nieudany – fabularnie to właściwie short, krótka historyjka z dialogiem, na siłę rozciągnięta do rozmiarów 56 stronicowego albumu. Dla czytelnika pobieżnie kartkującego ten album, całość musi wydawać się pasjonującą, wielowątkową historią, jednak jest to głębia pozorna. Fabuła w „Achtung Zelig!” jest nieskomplikowana i banalna, na uwagę zasługuje jedynie warstwa plastyczna. Jednak nie technika, czy też styl rysowania tak zwraca uwagę, ale koncepcja graficzna dzieła. Nasycenie historii wizualnymi środkami opowiadania. Gawronkiewicz prezentuje w Zeligu całe spektrum swoich nadzwyczajnych umiejętności w ilustrowaniu – od ekspresji wyrażonej jednym kadrem na dwóch stronach po sceny walki w formie gry planszowej albo schematu z legendą. Idzie mu to bardzo sprawnie, jednak szkoda, że szuka emocji do zilustrowania tam, gdzie ich właściwie nie ma. Siła zwyczajnej rozmowy karła z dwoma żydowskimi uciekinierami tkwi właśnie w jej zwyczajności. To typowa, banalna konwersacja jakich zapewne wiele odbyło się w tamtych czasach. Przeciąganie jej w nieskończoność świadczy o słabości scenarzysty. W pierwszej wersji „Achtung Zelig!” (AQQ 2/93) treść rozmowy ma drugorzędne znaczenie, wzbogaca tylko prezentację postaci. Pojawienie się dwóch niepodobnych do niczego stworów w środku zanurzonego we mgle oddziału pościgowego i niespodziewany zwrot akcji złożyły się na ciekawą i oryginalną historię. W wersji powiększonej z 4 do 50 plansz można było spodziewać się nowych wątków, niestety nastąpiło tylko poszerzenie starych. Cały album jest rozbudowaną, rozrośniętą nieprawdopodobnie, prezentacją postaci (wzbogaconą o scenę walki z partyzantką). Jednak dla zapoznania się z niezwykłością bohaterów wystarczy kilka pierwszych stron, obraz narracyjny jest bardzo nośny a rozbudowywanie fabuły na siłę poprzez zwiększenie ilości kadrów utrudnia tylko odbiór przekazu i spłyca treści. „Achtung Zelig!” uwydatnia i ośmiesza absurdy nazistowskiej ideologii wymierzonej w Żydów, mniejszość tak doskonale „zmierzoną” i opisaną, że para dziwacznych monstrów, która odbiega wyglądem od kanonu zasługuje na poczęstunek i swobodę poruszania się. Karzeł traktuje anormalnych nieznajomych jak przyjaciół, bo spodziewa się znaleźć z nimi wspólny język, sam przecież jest inny – mały i odrzucony. Rekompensuje sobie nieudane życie polując ze sforą uzbrojonych po zęby żołnierzy Wehrmachtu na Żydów. I to kolejna zjadliwa kpina – tym razem z maluczkich, dla których wojna i zagłada stanowią okazję do wymuszenia dla siebie szacunku. Wszystko te treści zawarte są zarówno w nowej, jak i starej wersji komiksu.

     Poza sceną z małym, przewiązanym wstążeczką kotkiem (której infantylizm przekracza granice dobrego smaku) i sceną ataku partyzantów, komiks nie jest fabularnie bogatszy od wspomnianej nowelki sprzed lat i przez to zawodzi. Wielka szkoda, że autorzy nie zdecydowali się wydać „Achtung Zelig!” w formie zbioru krótkich, skondensowanych narracyjnie i mniej rozbuchanych graficznie nowelek. Krótka forma wydaje się być bliższa Gawronkiewiczowi, który rysował wcześniej paski Mikropolis, jednak taki „metraż” wymaga znacznie więcej od scenarzysty. Niestety Rosenberg – Rosiński udowodnił w albumie, że pomysłu na „Achtung Zelig!” nie ma i (zważywszy na czas w jakim rozbudowywał pierwotną historię – ponad 10 lat) mieć nie będzie...

Opublikowano:



Achtung Zelig! Druga wojna

Achtung Zelig! Druga wojna

Scenariusz: Krystian Rosenberg (Rosiński)
Rysunki: Krzysztof Gawronkiewicz
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2004
Druk: czarno-biały, okładka kolor
Oprawa: twarda
Format: A4 extra
Stron: 60
Cena: 29,90 zł
Wydawnictwo: Kultura Gniewu, Zin Zin Press
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Achtung Zelig! Druga wojna Achtung Zelig! Druga wojna Achtung Zelig! Druga wojna

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

qba -

a ja z innej beczki: w obronie Zeliga troche, bo mi sie ten komiks podoba ( recenzja, ktora dawno temu miala zostac opublikowana na www.independent.pl w dziale komiksowym, ale nie poszla...):

Po pierwsze: komiks ten wpisuje się w nurt dzieł traktujących o wojnie widzianej z perspektywy żydowskiej, choć z pewnością nie jest dziełem pokroju Mausa. Mimo tego można go bez obaw wrzucić do tego samego worka. Jak na wspomnianym już spotkaniu powiedział pan Maciej Parowski, jest to próba oswojenia wojny w lekkiej konwencji i z humorem, i choćby z tego względu bliżej mu jednak do filmu Życie jest piękne niż do Mausa. I tutaj chyba tkwi największa siła komiksu duetu Gawronkiewicz / Rosenberg - nasze pokolenie i pokolenie autorów Achtung Zelig! zna wojnę i koszmar przez który przeszedł naród żydowski z opowieści - być może w ten sposób próbuje zabrać więc głos w sprawie, o której pamięć musi przetrwać. Historia ucieczki ojca i syna, Żydów, zostaje jednak podana czytelnikowi z humorem.
Po drugie: komiks, o którym mowa, operuje dosyć surrealistycznym podejściem do opowiadanej historii - roi się tutaj od postaci, których zachowanie i wygląd powinny dziwić. I tak głowni bohaterowie, ojciec i syn, wyglądają jak kosmici, polscy partyzanci chodzą przebrani za koty, a dowodzący oddziałem niemieckim bardziej przypomina czarodzieja niż bezwzględnego faszystę.
I wreszcie po trzecie: komiks ten operuje bardzo ciekawymi eksperymentami w warstwie graficznej - choćby scena ukazująca ‘czarodzieja’ rozpaczającego nad swoim rozbitym łukiem brwiowym czy scena ataku partyzantów ukazana jak gra planszowa. Takich smaczków jest w tym komiksie wiele i chyba nie ma sensu zdradzać wszystkich, bo są tacy, którzy Achtung Zelig! jeszcze nie czytali. Są tacy? Polecam również zapoznanie się ze sceną snu.
Jeśli myślicie, że errata w komiksie jest nieporozumieniem i niemożliwością, to przekonajcie się, że jest inaczej czytając Achtung Zelig!. Szykuje się jego wydanie we Francji. W kolorze. I wygląda jeszcze lepiej. Chwyćcie więc za klamkę polskiego wydania i wejdźcie do tego innego świata. Warto - jakość gwarantowana

janostaw -

wydaje ci się, zobacz to :)
i już ci statystyki popsułem

beken_d -

nastepny bez poczucia humoru (tak na oko wychodzi mi raz na kwartal).

janostaw -

no a mi czemu dokopujesz i chamsko przestawiasz nicka??

beken_d -

do stawa Jana: to ja ustalilem 3 sciemiaczy w cz-b.

beken_d -

Zeling pasuje idealnie do Antologi (np.Wrzesien), gdzie bylby perelka- a tak jest rozdmuchanym NIEWIADOMOCZYM. Moglbym wiecej jeszcze dokopac , ale nie mam czasu na tak jalowy tytul.

janostaw -

bardzo to napastliwa recenzja,
a przepraszam kto ustalił wielką trójce mistrzów cz-b??