baner

Recenzja

Sandman #14: Koniec Światów

Grzegorz „Yaqza” Ciecieląg, Michał "Azirafal" Młynarski recenzuje Sandman #14: Koniec Światów
9/10
Sandman #14: Koniec Światów
9/10

Michał „Azirafal” Młynarski

Opowiadania, historie, bajki, legendy, opowieści, mity... Przekaz ustny był pierwszym narzędziem człowieka służącym nauczaniu, przekazywaniu wiedzy i doświadczenia. Człowiek opowiada, bo w opowieściach i legendach zawarta jest pamięć klanu, społeczności, ludu, narodu, świata, wieczności...

Zagubieni wędrowcy, awanturnicy błądzący po zawiłych ścieżkach życia, ludzie szukający czegoś i ludzie uciekający przed czymś, co zazwyczaj okazuje się być nimi samymi. Poszukiwanie siebie, życia, znaczenia, prawdy, odpowiedzi, a czasem po prostu odpowiedniego pytania – wszyscy wędrują w jakimś celu, nawet gdy nie zdają sobie z tego sprawy. A gospoda na końcu światów, oferująca nocleg i posiłek w zamian za... opowieść, jest bezpieczną przystanią dla spragnionych, zmęczonych, zagubionych i poszukujących. Bo przecież każdy z nas ma jakąś historię do opowiedzenia, prawda? Nawet jeśli komuś wydaje się, że jego życie jest nudne i nieciekawe, a jedyną opowieścią, jaką może zaoferować jest właśnie historia własnego życia, to mimo wszystko okaże się, że kogoś może ona poruszyć, komuś dać do myślenia, a już na pewno nikt nie powie, że nie było warto jej wysłuchać.

W ciepłym i przyjaznym miejscu języki rozwiązują się same, bo komuż lepiej i bezpieczniej opowiedzieć swoją historię, swoje życie, zwierzyć z brzemienia, które ciąży i nie chce odpuścić, jeśli nie zupełnym obcym, których więcej i tak się już nie ujrzy. A w tym przypadku spotkanie z istotami przebywającymi w gospodzie byłoby wyjątkowo trudne – błąkający się wędrowcy, którzy zgubili drogę w burzy rzeczywistości, których przypadek ściągnął tutaj, mieszkańcy różnych światów, domen, miast, miejsc i krain. Demony, anioły, elfy, ludzie, magowie, istoty magiczne, mityczne, niesamowite i zwykłe – każdy znajdzie tu schronienie, ale każdy musi podzielić się swoją historią, częścią swojego życia, częścią swojej wiedzy, częścią siebie. Czyż nie tym właśnie są nasze opowieści?


..."Sandman" #55 i 56


Fakt, że każda z wygłoszonych opowieści rysowana jest przez innego twórcę dodaje smaku i spójności danej opowieści – sprawia, że widzi się ją jako jedną całość, zamknięte odrębne dzieło, z którym łatwiej się utożsamić, łatwiej zrozumieć, gdy jako takie się je odbiera.

Sandman zawsze opierał się na historiach, na legendach, baśniach i przekazach. Teraz mamy tom, na który składają się praktycznie same opowiadania - Gaimanowi zawsze najlepiej wychodziły formy krótkie. Zwykłe zdarzenia, które w jego rękach stają się niezwykłe; normalne i zwyczajne spotkania, które potrafi ukazać w zaskakujący, pełen magii sposób; codzienne troski i rozterki, które nagle przemieniają się w niesamowitą przygodę. To jest kwintesencja Sandmana, to jest kwintesencja stylu Gaimana.. To jest to, co stanowi o sile i geniuszu serii, a zwłaszcza tego albumu. Jakże ciekawe potrafią być historie opowiadane przez zwykłe, zagubione istoty znajdujące spokój w bezpiecznej przystani wśród samych obcych...

9/10

Opublikowano:

Strona
<<   2 z 2



WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Sandman

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-