baner

Recenzja

Asterix #32: Galijskie początki

Maciej Kowalski, Grzegorz Ciecieląg recenzuje Asteriks #32: Galijskie początki
Maciej Kowalski: "Oto trzymacie w rękach Oficjalną Wersję "Asteriksa i galiskich początków", której wydania uporczywie domagały się zbrojne hordy czytelników, pożądały legiony dzikich kolekcjonerów, wyczekiwały przed swymi sklepikami sfory wściekłych księgarzy" - ten wstęp do komiksu mówi właściwie wszystko o celach wydawniczych tego albumu. Gdy w 2003 roku byłem w Paryżu, akurat trafiłem na premierę "Galijskich początków" - jego stosy były wszędzie: od księgarni, przez samoobsługowe sklepy spożywcze, po stacje benzynowe, a we wszystkich tych miejscach wystarczyło przystanąć tylko na chwilę, aby zauważyć jak wiele osób kupuje właśnie ten tytuł. Jest zatem pewne, że księgarze byli zadowoleni, a i kolekcjonerzy zbierający wszystko co związane z Asteriksem na pewno także, ale już sami czytelnicy mogą czuć malutki niedosyt, bowiem ten zbiór krótkich komiksów z udziałem dzielnych Galów nie jest tak znakomity, jak albumy wspólnego autorstwa Goscinnego i Uderzo.

Zawarte w albumie historie powstały w większości na zamówienie magazynu "Pilote" i były drukowane na jego łamach. Są to komiksy "Galijski początek" (z 1966 roku) - drukowany już wcześniej w Polsce w piśmie "SuperBoom", "Pod jemiołą w nowym roku" (1967), "Asteriks, jakiego nigdy nie widzieliście" (1969), "Galijska wiosna" (1966), "Maskotka" (1968), "Obelisc'h" (1963), "Narodziny pomysłu" (1962), a także jubileuszowa opowieść "Urodziny Asteriksa" (1994). Poza tym są paski powstałe z myślą o promocji komiksu w USA - "50 rok P.N.E." (1977), komiks stworzony na zamówienie kobiecego magazynu "Elle" - "Mini, Midi, Maxi" (1971), komiks reklamujący kandydaturę Paryża do organizacji letniej olimpiady w 1992 roku - "Lutecja olimpijska" (1986), historia narysowana specjalnie na potrzeby tego zbioru, "Czupuriks" (2003), a całość uzupełnia jednoplanszowy żart językowy Goscinnego, w którym naśmiewa się on z obrony języka francuskiego przed stosowaniem wyrazów obcych - "Latynomania" (1973). Każda historia opatrzona jest stroną tytułową i krótkim - często zabawnym - tekstem opowiadającym o jej genezie.

Poziom tych komiksów jest różny - od znakomitych "Asteriks, jakiego nigdy nie widzieliście" czy "Galijski początek", po słabe, jak np. "Lutecja olimpijska". Co charakterystyczne, nawet bez uprzedniego zerknięcia na autorów i rok powstania, można rozpoznać, które z tych historii są wyłącznie autorstwa Uderzo, a które powstały do scenariusza Goscinnego. Uderzo brakuje lekkości dowcipu swojego wieloletniego przyjaciela i scenarzysty. Nie potrafi tak jak on tworzyć żartów sytuacyjnych, bawić się słowem, puentować zdarzenia przy pomocy absurdalnych wypowiedzi swoich bohaterów.

W tych galijskich opowieściach, które były drukowane w "Pilote", widać, że autorzy doskonale się bawią, tworząc krótkie opowieści z udziałem swoich bohaterów, a także naśmiewają się z siebie, jako twórców. Są tu świeże pomysły czy błyskotliwe parodie, jak np. "Asteriks, jakiego nigdy nie widzieliście", w którym nawiązują do stylistyki obecnej wówczas na rynku amerykańskim. Ale już te powstałe na konkretne zamówienie: dla "Elle" czy komitetu Olimpijskiego, są pełne powtórzeń i żartów już użytych we wcześniejszych wydaniach albumowych.

Nad polskim tłumaczeniem kolejnych tomów przygód Asteriksa i Obeliksa w dwóch edycjach: "białej" i "niebieskiej" pracował dosłownie cały sztab ludzi. Od razu trzeba przyznać, że z różnym powodzeniem. Mnie najbardziej podoba się przekład Anny Danilczuk-Danielewicz, która w najlepszy sposób potrafi oddać specyficzne poczucie humoru Goscinnego. Tłumacz "Galijskich początków" - Marek Puszczewicz - radzi sobie różnie. Widać, że stara się nie odbiegać od sposobu tłumaczenia swoich poprzedników, całkiem zgrabnie przekłada wstępy do historii, a jednocześnie - nad czym trzeba ubolewać - w wielu miejscach wyraźnie nie nadąża za myślą Goscinnego, przez co rozmywa się esencja humoru (jak np. w "Latynomanii").

Pozostaje pytanie - kupić czy nie kupować? Moim zdaniem zdecydowanie warto kupić, a szczególnie gdy jest się fanem serii o przygodach "Asteriksa i Obeliksa". Wydaje mi się, że to najlepszy album od czasu "Asteriksa u Belgów", nawet uwzględniając fakt, że jego zawartość jest bardzo nierówna. Zastanawia mnie tylko, dlaczego Egmont zwlekał aż trzy lata z wydaniem tego komiksu w Polsce?

7/10

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Grzegorz "Yaqza" Ciecieląg: "Galijskie początki" to komiks przede wszystkim dla fanów serii - trudno mi wyobrazić sobie, by ktoś nie interesujący się przygodami dzielnych (i niezwyciężonych) Galów mógł na dobrą sprawę zainteresować się tymże albumem. Stanowi on raczej "gadżet" będący uzupełnieniem całej serii; okraszony komentarzami zbiór ciekawostek w postaci niepublikowanych do tej pory w formie zbiorczej opowieści.

Poziom scenariuszy nierówny - Uderzo, jak już wspominał mój przedmówca, nie jest obdarzony tak wielką vis comica, jak nieżyjący już niestety Goscinny, i zaskakiwać nas może jeszcze tylko w warstwie wizualnej. Której, jakby nie patrzeć, nie można wiele zarzucić. Zdarzają się w tym albumie opowieści absolutnie świetne, przywołujące falę wspomnień o wcześniejszych dokonaniach obu twórców, ale i słabsze czy nijakie - uświadamiające, że tak naprawdę Asteriks już nie będzie takim, jak go zapamiętaliśmy... To jakby być świadkiem ewolucji w przyspieszonym tempie - coś znika, zastąpione przez coś innego.

Opublikowano:



Asteriks #32: Galijskie początki

Asteriks #32: Galijskie początki

Scenariusz: Albert Uderzo
Rysunki: Albert Uderzo
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2006
Seria: Asteriks
Tytuł oryginału: Astérix et la rentrée gauloise
Rok wydania oryginału: 2003
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Druk: kolor, offset
Oprawa: miękka
Format: 22x29 cm
Stron: 48
Cena: 19,90 zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Tagi

Asteriks

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-