baner

Wywiad

Pięć lat kultury gniewu

Grzegorz "Yaqza" Ciecieląg
Grzegorz „Yaqza” Ciecieląg: Do tej pory skupialiście się na komiksach polskich autorów - skąd krok ku tytułom zagranicznym?
kultura gniewu: To naturalna konsekwencja rozwoju wydawnictwa. Nie jesteśmy obojętni na to, co dzieje się na polskim rynku, staramy się aktywnie w nim uczestniczyć i go kształtować, ale też przyglądamy się temu, co dzieje się w komiksie za granicą. Ukazuje się tam masa świetnych albumów. Najciekawszymi z nich, według nas oczywiście, chcielibyśmy podzielić się z czytelnikami w naszym kraju. Zresztą kwestia, z jakiego kraju pochodzi komiks lub jakiej narodowości jest jego autor nie jest dla nas istotna. Liczy się tylko to, czy komiks jest dobry.

Czym kierujecie się przy doborze tytułów?
k.g.: Naszym gustem. Chcemy wydawać komiksy, które podobają się nam samym. Może to błąd, ale naiwnie zakładamy, że skoro coś podoba się nam, to spodoba się również innym.

W planach wydawnictwa pojawiły się tytuły Thomasa Otta - skąd ten wybór? Co zadecydowało, że będzie to ten, a nie żaden inny autor?
k.g.: Komiksy Thomasa Otta po prostu nas powaliły. Zarówno scenariusze jak i niesamowity warsztat tego autora sprawiają, że nikt, kto sięga po jego albumy nie pozostaje na to, co zobaczył obojętny. Ciekawe, że na komiksy Otta reagują bardzo mocno ludzie, którzy na co dzień po komiks nie sięgają. Jest w opowieściach i rysunkach tego szwajcara coś hipnotycznego.

Jak często zamierzacie teraz sięgać po twórców zagranicznych; jak będzie wyglądał stosunek Polska/reszta świata?
k.g.: To zależy od kilku czynników. Wydawnictwo pośredniczy miedzy autorem, a czytelnikiem, przekazuje czytelnikom to, co stworzy autor. To, co będziemy wydawać zależy z jednej strony od tego, jakie komiksy będą tworzyć nasi krajowi autorzy, a z drugiej od tego czy wydawane przez nas albumy polskich autorów będą znajdowały czytelników. Z przykrością zauważamy, że troszkę lepiej radzą sobie komiksy licencyjne. Skupiają na sobie większą uwagę mediów i lepiej się sprzedają. Czyżby na albumy naszych rysowników czekała zaledwie garstka komiksowych zapaleńców? Nie zrażając się tym jednak zamierzamy zachować stosunek 50/50 między albumami zagranicznymi i polskimi wydawanymi przez kulturę gniewu.

Co możecie poradzić twórcom, którzy poszukują wydawcy swoich prac? Jakie kryteria trzeba spełniać?
k.g.: Trudno nam powiedzieć, jakie kryteria oceny mają inni wydawcy. My możemy jedynie poradzić wszystkim tworzącym komiksy, żeby proponowali potencjalnym wydawcom rzeczy przemyślane, skończone. Bardzo często w pracach rysowników widać pośpiech, a przecież dobry komiks to dopracowane kadrowanie, liternictwo, styl korespondujący z treścią. Na pewno nie doradzam ślepego uporu w dobijaniu się do drzwi wydawców. Czasami, to my staramy się o wydanie jakiegoś autora, jeśli widzimy, ze jego prace są według nas dobre. Warto publikować swoje rzeczy w sieci, wydawać w fanzinach, zgłaszać na konkursy. Wydawcy, a my na pewno, obserwują, co się dzieje w polskim komiksie i najciekawszych autorów wyławiają

Skąd wzięła się taka a nie inna nazwa wydawnictwa?
k.g.: Ta nazwa symbolizuje przemianę naszych negatywnych emocji w coś pozytywnego. Każdy posiada energię, która może skierować w dobre lub złe aspekty swojego życia. W naszej nazwie chodzi o to, że gromadzący się w nas gniew – czyli coś negatywnego, próbujemy przetworzyć na działanie w sferze kultury.

Opublikowano:

Strona
1 z 2 >>  



Tagi

Kultura Gniewu Wywiad

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-