baner

Recenzja

Indiańskie lato

Maciej Kowalski recenzuje Indiańskie lato
7/10
Indiańskie lato
7/10
    Wydaje się, że z połączenia pracy tak wybitnych twórców, jak Hugo Pratt (znany w Polsce z przygód Corto Maltese: Ballada o Słonym Morzu i Corto Maltese na Syberii) i Milo Manara (między innymi Klik i Borgia) wyjdzie dzieło znakomite. I może by tak było, ale w tym przypadku zdecydowanie zawiódł scenariusz. Czy zatem miało sens drukowanie tegoż komiksu w serii "Mistrzowie komiksu"? Na pewno tworzyli go dwaj mistrzowie, ale efekt końcowy jest co najwyżej bardzo dobry.
    Indiańskie lato to historia rodziny Lewisów, którzy żyją poza społecznością osadników na terenie Ameryki Północnej. Przyczyną wykluczenia rodziny ze wspólnoty była dawna przyjaźń Abigail Lewis z feministką oskarżoną o kontakty z siłami piekielnymi. Abigail potraktowano "łagodnie" wypalając jej na policzku znak „L” (na pamiątkę Lilith - podobno zbuntowanej żony Adama, a w wielu religiach traktowanej jako żeński demon (np. w tradycji żydowskiej morduje ona we śnie noworodki). Traktowani jako naznaczeni piętnem szatana Lewisowie żyją w bliskiej wspólnocie z lokalnymi Indianami (dwaj najsatrsi synowie Abigail byli nawet wychowywani w wiosce Indian). Rodzina Lewisów licząca pięć osób (Abigail i czwórkę jej dzieci: Eliasza, Abnera, Phillis oraz Jeremy’ego), skrywa wiele tajemnic z przeszłości, które wyjdą na jaw dopiero w sytuacji zagrożenia ze strony Indian.
    Przyjazne stosunki osadników i rdzennych mieszkańców psuje incydent, do którego dochodzi na plaży. Dwóch Indian (choć jeden z nich był tak naprawdę Holendrem wychowywanym przez Czerwonoskórych) gwałci młodą Shevah - siostrzenicę wielebnego Pilgrima Blacka. Abner Lewis zabija gwałcicieli i zaprowadza Shevah do swego rodzinnego domu. Gdy Indianie przeprowadzają atak aby pomścić śmierć swoich braci, w chacie przebywają żołnierze, którzy wraz z Pilgrimem Blackiem przybyli z osady po Shevah. Tak rozpoczyna się konflikt, który doprowadzi do wielkiej bitwy z Indianami, wykorzystanej także do rozliczenia winnych dawnych krzywd i popełnionych przed laty grzechów.
    Sama fabuła jest bardzo prosta i przewidywalna. Nawet tajemnica rodzinna to schemat, który funkcjonuje w literaturze i filmie od dawna. Akcja prowadzi prosto do rozstrzygnięcia narastającego konfliktu nie pokazując jednak dobrze powodów jego nasilania się (jedna zaledwie rozmowa Indian nie oddaje ich nastroju i nie mówi w pełni dlaczego gotowi są tak licznie poświęcać życie w walce z osadnikami). Bardzo przewidywalny finał tej historii doczekał się także zupełnie nieudanego i niepotrzebnego epilogu - zanim go przeczytałem domyśliłem się idealnie jak potoczą się losy bohaterów historii.
    O wielkości tego komiksu decydują jednak rysunki Milo Manary. Co prawda scenarzysta nie przsporzył mu nazbyt wielu dogodnych okazji służących rysowaniu kobiety w różnych pozach - o czym pisałem przy okazji recenzji pierwszej części komiksu Borgia - ale w "Indiańskim lecie" Manara pokazuje inne swoje uzdolnienia - szczególnie umiejętność opowiadania historii tylko przy pomocy obrazu. Pierwsze dziewięć stron komiksu to tak naprawdę wstęp pozbawiony jakiegokolwiek tekstu, a podobne kilkustronicowe fragmenty pojawiają się też w dalszej części komiksu. Widać ogromną swobodę twórczą rysownika, brak ograniczeń w objętości tego albumu. Opowiada historię w taki sposób, jak chce żeby była przedstawiona - uszczegóławia pewne sceny, przez co historia zyskuje na swej plastyczności zbliżając się do formy filmowego przedstawiania zdarzeń.
    Kobiece ciało - będące znakiem rozpoznawalnym Manary - w "Indiańskim lecie" jest obecne przez cały czas, lecz niewiele tu scen, do których rysownik przyzwyczaił w swych innych komiksach. Wyjątkiem jest kilkustronicowa scena seksu w wielkiej balii z wodą, którą można uznać za prawdziwe mistrzostwo i najlepszy fragment komiksu.
    Nie udało się niestety rysownikowi uniknąć błędów. Na stronie 81 z chaty Lewisów wychodzi oddział trzynastu żołnierzy, podczas gdy wcześniej wszystkich wojaków (w obu oddziałach) było łącznie jedenastu, a jeden zginął podczas ataku Indian. Nie wiadomo zatem skąd to nagłe rozmnożenie, tym bardziej, że na następnym kadrze ta liczba zgadza juz się idealnie. Wśród najbardziej widocznych usterek jest też brak na dole strony 91 znaku litery "L" na policzku Abigail, podczas gdy dwa kadry wcześniej wspomina ona o jego wypaleniu.
    Podsumowując mogę powiedzieć, że jest to komiks na pewno wart przeczytania (a nawet bardziej obejrzenia), nie wiem jednak czy wart aż takich pieniędzy, za jakie jest sprzedawany. Fani twórczości Manary na pewno nie będą zawiedzeni, natomiast ci, którzy przyzwyczaili się do nietypowego przedstawiania opowieści i specyficznego stylu narracji Hugo Pratta w cyklu o przygodach Corto Maltese, mogą poczuć się nieco rozczarowani prostotą i konwencjonalnością historii z "Indiańskiego lata".

Opublikowano:



Indiańskie lato

Indiańskie lato

Scenariusz: Hugo Pratt
Rysunki: Milo Manara
Publicystyka: Wojciech Birek
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2006
Seria: Mistrzowie Komiksu
Tytuł oryginału: Un Ete Indien
Rok wydania oryginału: 1987
Wydawca oryginału: Casterman
Tłumaczenie: Maciek Drewnowski
Druk: kolor, kreda
Oprawa: twarda
Format: 223 x 295 mm
Stron: 152
Cena: 99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 83-237-3163-2
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Indiańskie lato Indiańskie lato Indiańskie lato

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-