baner

Recenzja

Donald i Spółka #43

Malversant recenzuje Donald i Spółka #43
Jakże wielkim rozczarowaniem dla czytelników była wiadomość, że numer 43 Donalda i Spółki jest ostatnim z tej serii. Z wielkim bólem w sercu obserwowaliśmy kończący się żywot tego komiksu. W mgnieniu oka cały nakład powędrował do domu każdego z nas. Natomiast kioskowe półki znowu zaczęły świecić pustkami, tak jak wtedy nim ukazał się pierwszy numer tego kultowego już miesięcznika.
Pozostawiając jednak punkty sprzedaży w spokoju, przejdę do wnętrza numeru w którym znajdziemy trzy komiksy:
„Prawdziwa tajemnica Atlantydy” – Wujek Sknerus jak zwykle ma kłopoty z Kwakerfellerem. Uczony Gladiusz próbuje wytłumaczyć biznesmenom, na przykładzie ich przodków oraz zaginionej Atlantydy, pewną myśl: „Zgoda buduje – niezgoda rujnuje”
„Sekretny pamiętnik cioci Gryzi” – Miki podczas odwiedzin swojej cioci przypadkowo spotyka się z Czarnym Piotrusiem. Jak zwykle mogą z tego wyniknąć tylko kłopoty, a gdy w grę wchodzi jeszcze wysoko ubezpieczony naszyjnik...
„Coś za nic” – Donald staje się szczęśliwym posiadaczem kawałka ziemi. Wraz z siostrzeńcami, wykorzystując nowy wynalazek Diodaka, udają się na poszukiwanie swojej posesji.

Wszystkie te przygody nas bawią i śmieszą. Z mojej jednak strony mogę dodać tylko jedno: -Na temat tego numeru nie usłyszycie ode mnie żadnego słowa krytyki. Owe dzieło jest nasycone bardzo dobrymi dialogami a wartka akcja sprawiła, że ani na chwilę nie chciałem się oderwać od tej lektury. Wszystkie trzy przygody mają bardzo ciekawe scenariusze, w szczególności bardzo zafascynowała mnie pierwsza z nich (polecam). Rzadko w dzisiejszych czasach możemy z czegoś wyciągnąć wnioski oraz jakiś morał. Jednakże tym razem nawet nie chcąc lub nie zdając sobie z tego sprawy będziemy mądrzejsi nie tylko o jedną, ale za to bardzo ważną i jakże mądrą sentencję. Wypada mi powiedzieć, iż numer ten to jeden z najlepszych aczkolwiek muszę dodać, że jak na ostatni to według mnie o wiele za krótki.
Zarówno autorzy, jak i główni bohaterowie goszczący na okładce, żegnają się z nami dziękując za wspólnie spędzone chwile. Mimo, iż mogłoby się wydawać inaczej, ta też może być radosna, ponieważ Disney zaprasza nas do drugiej serii tegoż właśnie magazynu. Abyśmy jednak mogli o tym całym zdarzeniu choć na chwilę zapomnieć, na ostatniej stronie komiksu umieszczony był „Łamacz głowy” (ciekawa zagadka i zadanie konkursowe).
Od tamtego czasu minęło ponad 8 lat. Wszyscy już zdążyli zapomnieć o obietnicy Disney’a co do drugiej edycji Donalda i Spółki, aż do momentu kiedy to ukazała się właśnie ta recenzja. Na zakończenie jej rodzi się tylko jedno pytanie:
Czy warto dalej czekać ze złudnymi nadziejami?

Opublikowano:



Donald i Spółka #43

Data wydania: Styczeń 1995
Seria: Donald i Spółka
Wydawca oryginału: Disney
Druk: kolor, offset
Oprawa: kartonowa
Format: 185 mm x 130 mm
Stron: 96
Cena: 23 500 (2,35) zł
Wydawnictwo: Egmont
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-