baner

Recenzja

Tffffuj! Do bani z takim komiksem!

Anna Dominikowska recenzuje Tffffuj! Do bani z takim komiksem!
        I tak oto trzymam w rękach najnowsze dziecko Tadeusza Baranowskiego. Przewrotny tytuł "Tffffuj! Do bani z takim komiksem!" dobrze wprowadza w groteskowy i prześmiewczy – ale bez kiczu – humor. Jest to limitowany album wieńczący burzliwe dzieje nieustraszonego wynalazcy Profesorka Nerwosolka oraz jego oddanej asystentko – sekretarko – gospodynio – itd. Entomologii Motylkowskiej.
        Pojawiają się także inni charakterystyczni bohaterowie jak Mysza Raptus o pseudonimie "Ryży Ogon", Robak czy Sir Ser! Tak jest moi mili - autor uczynił herosem zwykły emental. Posunął się jeszcze dalej personifikując tak abstrakcyjne byty jak pomysł czy sytuacja. Oczywiście jest jeszcze cała plejada komicznych, kosmicznych postaci, w tym starzy dobrzy znajomi. Szczegółów zdradzać nie będę zachęcając tym samym dociekliwego badacza do zapoznania się z lekturą.
        Akcje epizodów rozgrywają się między innymi w centrum badań komicznych "NASZA", bądź w sielankowym otoczeniu tegoż centrum i domu Profesorka. Wartka fabuła, nieprawdopodobne perypetie bohaterów - doprawdy - nie ma szans na nudę. Ciekawym epizodem jest „Wirós ortograficzny” którego bohaterem są dialogi zainfekowane błędami. Jest to pomysłowe wykorzystanie formuły komiksu i napisów w dymkach. A jaką uciechę będą miały dzieci mając za zadanie wyszukać błędy w epizodzie zamiast nudnego dyktanda.
        Teksty - jak można się spodziewać po mistrzu dialogu - przewrotne, aluzyjne i pełne podtekstów, do tego idealnie wyważone. Tak więc koneserzy humoru i wieloznacznych gierek językowych Baranowskiego i tym razem się nie zawiodą.
Soczystości dodają udane parafrazy znanych powiedzonek, na przykład: „Co było najpierw? Ser czy mysza?” czy „Wyszło (my)szydło z norki”.
        Atutem tego albumu, tak jak poprzednich, jest ogromna uniwersalność scenariusza. Sprawia ogromna frajdę dzieciom a dorosłych bawią aluzje i gry językowe. Muszę jednak zaznaczyć, iż autor stawia pewne wymagania odbiorcy chcącemu w pełni nasycić się zawartością tego albumu. Odradzam go osobom, które spełniają się intelektualnie analizując promocyjne gazetki z supermarketów.
        Szata graficzna - miodzio. Magiczne kolory, lekka kreska. Odnoszę wrażenie, że twórca bawi się barwami i formą - tu zielony kot, tam ślimak z trójkątną muszlą, opady Yeti - czemu nie? - acz wszystko jest pod kontrolą. Styl Baranowskiego ewoluuje, jest bardziej dopracowany, można by rzec - dojrzalszy. Tak jak z dobrym winem, prawda? Autor skusił się na delikatną "pomoc" komputerową. Zrobił to jednak z wielkim wyczuciem, ponieważ postacie są mimo tego pełne życia i uroku. Przez ten dynamizm odnoszę wrażenie, że lada moment taka mysza wyskoczy z kadru i szepnie (a raczej warknie) mi coś do ucha. Kadrowanie - jak zwykle - nieszablonowe.
        Wspominając ten album nie sposób pominąć otoczki wokół niego, która od początku wzbudzała wiele emocji. Wszystko odbyło się zupełnie nietypowo - autor osobiście przyjmował zamówienia i rozsyłał albumy. Pisał do swoich internetowych przyjaciół listy.
Powstała internetowa Grupa Wsparcia Profesorka Nerwosolka: http://www.relax.klub.chip.pl/nerwosolek/. Kto chciał mógł zabłysnąć swoim talentem i zrobić rysuneczek ze swoim numerkiem - zostały one umieszczone w albumie. Nabywcy zostali także uwiecznieni na liście. Poznaniacy mogli odebrać swój egzemplarz w Starym Browarze, gdzie 5 listopada odbyła się premiera. Ludzie z Warszawy i z okolic spotkali się 19 listopada z twórcą w Łaffce.
        To prawdziwa gratka nie tylko dla fanów Baranowskiego, także dla kolekcjonerów. Nakład 550 egzemplarzy, każdy osobiście podpisany przez autora, bez wznowień. Na okładce albumu widnieje replika medalu - pamiątki z pobytu w Belgii. Oprócz 46 stron nowych przygód bohaterów, cała masa dodatków - wywiad z samym Profesorkiem, zdjęcia z życia Baranowskiego (muszę przyznać, że niektóre doprawdy intrygujące), debiut komiksowy i plansze ze "Świata Młodych", "Tintina" , niepublikowane dotąd narysowane dla "Alfy" czy plany lekcji i wiele innych. Ciekawostką jest epizadzik stworzony specjalnie na tą sposobność
przez Leśniaka i Skarżyckiego. Dołączona jest także płyta z filmami rysunkowymi o Nerwosolku i reportaż o Baranowskim - teraz przynajmniej mam blade pojęcie jak wygląda praca twórcy komiksowego. Zaiste - istne wariactwo! Autor żegnając się z postaciami pociął oryginalne plansze i dołączył kawałek takiej do albumu. Do wylosowania były różne dodatki np. plakaty, szkice ołówkiem czy oryginalny rysunek z twórczości Baranowskiego. Doprawdy trudno o coś bardziej wyjątkowego. Smaczku dodaje błąd drukarski: nie wydrukowano jednej literki, którą autor ręcznie dopisał w każdym egzemplarzu.
        Reasumując - oto przepis na wyśmienitą zabawę: mistrzowskie teksty, groteska, niebanalny humor, nieposkromiona wyobraźnia, lekkość, szczypta sprośności, a dzieje się to w bajecznej scenerii. Do tego ekskluzywne wydanie z wartościowymi dodatkami. Pożegnanie w pięknym stylu - POLECAM!

Opublikowano:



Tffffuj! Do bani z takim komiksem!

Tffffuj! Do bani z takim komiksem!

Scenariusz: Tadeusz Baranowski
Rysunki: Tadeusz Baranowski
Wydanie: I
Data wydania: Listopad 2005
Druk: kolor
Oprawa: twarda
Format: A4
Stron: 80
Wydawnictwo: Niezależne
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-