baner

Recenzja

Gwidon

Yaqza, Yaqza recenzuje Gwidon
Gwidon to bohater pasków komiksowych autorstwa Sławomira Kielbusa- wysoki jak grochowa tyka (Gwidon, nie Kielbus), równie szczupły („chudy jak szczapa”, rzekłaby moja mamusia), na dodatek blondyn (o zgrozo!)- z pokaźnym zawijasem (nie wiem jak inaczej to nazwać...wybujała grzywka?) włosów na czubku głowy. Jego sidekickiem (hihi) jest wierny pies Fuks- rasa jest dla mnie trudna do sprecyzowania, powiedzmy że to taki... króciutki jamnik.
Nasz bohater uczęszcza jeszcze do szkoły (o tym później), w której wielokrotnie potyka się z „królową nauk”- matematyką (jak w „Uczniu Ducobu”...ludziska, co wy z tą matematyką, czy ona naprawdę pozostawiła u was takie skazy na psychice?), prześladuje go także „pierwsza wielką miłość”- Paulinka, a w jego spokojnie życie non stop zakradają się przedziwne przygódy...

Kilkanaście pierwszych plansz komiksu nie wywołuje euforii- albo się to już gdzieś widziało, albo samo w sobie nie śmieszy...zabawa zaczyna się mniej więcej od połowy albumu- i to dobra zabawa! Jest kilka pasków które mogą wyprowadzić z równowagi największego ponuraka (moje typy to „odwrócony telemark”, „dzwonek dla Gwidona” i „rozstrojona gitara”- kto przeczyta, ten zrozumie).

W tego typu publikacjach trudno o nowatorstwo, gdyż z samego założenia trudno jest wymyślić jakiś nowy skecz, którego ktoś kiedyś już nie wykorzystał. Takie paski mają ustaloną formę (jednakowej wielkości kadry położone w jednej linii) i perspektywę (stała, zawieszona najczęściej tak by ukazywać bohaterów z boku), pozostaje więc tylko scenarzyście skupić się na tekstach- a to proste nie jest. Ale Kiełbusowi jakoś się udało. Nie w każdym przypadku, ale jednak i tak osiągnął zadowalający (oj, ale mi się powiedziało, „zadowalający”, gadam jak pierwszy lepszy dyktator...) efekt.

A wracając do samego Gwidona...to ma być chłopiec, prawda? Uczeń? Czemu więc sprawia na mnie wrażenie dwudziestokilkulatka? Powiedzmy to sobie wprost- wygląda staro (bez obrazy, Gwidon). I dopóki nie zobaczyłem go w szkole (ta...w swojej szkole...siedział koło mnie...) uważałem że jest samotnym kawalerem wynajmującym mieszkanie i dzielącym pokój ze swoim jedynym przyjacielem- psem (Fuks- najlepszym przyjacielem człowieka. I jedynym?)...I drugi zonk- większość osób z jego otoczenia nosi okulary...ja wiem że społeczeństwo mamy krótkowzroczne i że nikt obecnie nie patrzy dalej niż na ten kawałek kiełbasy wiszący tuż przed nim, ale żeby tak dosłownie to wytykać, tak bezpośrednio?...

Komiks wydany jest na kredzie, co się chwali, bo porządna forma edytorska też przyciąga uwagę, ale wydaje mi się że gdyby wydrukowano go na zwykłym papierze nie straciłby zbyt wiele. A szczęście cena nie jest zbyt wygórowana- 14,90 za te 52 strony to nieco poniżej standardu wypracowanego przez inne wydawnictwa (u nich taki album to 15, 16 zeta).

Rysunki są, przyznam bez rozpisywania się, na poziomie. I to naprawdę dobrym- momentami przypomina mi to styl Szarloty Pawel, kiedy indziej „Małego Sprytka”- miło dla oka (bardzo plastyczne i krótko mówiąc- przezabawne rysunki), profesjonalnie (autor ma własny styl i nie eksperymentuje kosztem czytelnika nad urozmaicaniem na siłę plansz)i kolorowo (żywe, nasycone barwy)- czyli wszystko na swoim miejscu.

Gwidon to komiks z cyklu „krótki, lekki i przyjemny”, taki w sam raz odstresowywacz przed pójściem do pracy, szkoły czy tez po powrocie z ww. „centrów rozrywki”. Niby nic szczególnego, a bawi. I aż miło zobaczyć że Polak te umie coś takiego zrobić- a przy obecnym zalewie komiksu francuskiego taki polski akcent jest jak najbardziej na miejscu.

Opublikowano:



Gwidon

Gwidon

Scenariusz: Sławomir Kiełbus
Rysunki: Sławomir Kiełbus
Kolor: Katarzyna Zalepa
Wydanie: I
Data wydania: Maj 2003
Druk: kolor, kreda
Oprawa: kartonowa
Format: 21x29 cm
Stron: 52
Cena: 14,90 zł
Wydawnictwo: Westa-Druk
ISBN: 83-911-4971-4
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-