baner

Recenzja

Eryk- Ostatni Szrama

Yoghurt recenzuje Eryk - ostatni Szrama 1
Któż w naszym małym, komiksowym światku smutnej polskiej rzeczywistości nie zna „Produkta”- periodyku, który miał naprawdę spory wpływ na tenże światek. I w tymże właśnie produkcie po raz pierwszy spotkałem się z pracami Filipa „Myszko” Myszkowskiego. I co tu ukrywać- spodobały mi się od razu...No, może nie od razu, z początku to spodobała mi się głównie Emilia, gdyż nie gustuję w ogromnych gorylach. Ale z czasem i Tanka polubiłem ... A Myszko w mych oczach uzyskał status „jednego z lepszych komiksiarzy w kraju”.

Okazało się, że nie tylko dla mnie Myszkowski jest w czołówce polskich twórców komiksu. No bo jak inaczej wyjaśnić, że sama Mandragora (najlepszy wydawca w naszym kraju...i nie jest to jedynie moja opinia...) zdecydowała się wydać komiks jego autorstwa? Oni nie wydają słabych rzeczy (pozwolicie, ze Fathoma i Egona nie liczymy, ok?).

Tyleż słowem nudnawego, aczkolwiek obowiązkowego wstępu (no bo co to za recenzja bez nudnego biadolenia na rynek albo bez przedstawienia sylwetki autora? Nie, nie musicie odpowiadać, wolę żyć dalej w błogiej nieświadomości, jakież wielkie błędy popełniam, pisząc recenzje....no masz, właśnie sam zdałem sobie z tego sprawę...), przejdźmy do rzeczy, czyli do samego komiksu, który to premierę miał na III Warszawskich Spotkaniach Komiksowych (a i sam autor stawił się, by dzielnie podpisywać każdy egzemplarz.... Dzięki za Emilię w autografie chciałbym z tego miejsca złożyć). Tytuł kojarzy mi się jakoś dziwnie z pewnym Orkiem, jakiego miałem okazję ubić na sesji w Warmłotka wieki temu....no i znowu zbaczam z tematu... Kwestię tytułu omińmy, bo się będę rozczulał nad starymi sesjami RPG, a od razu przejdźmy do zawartości.

Jak to zazwyczaj się robi, zacznę od fabuły. Samo nazwisko autora sugeruje, że bohaterami historii będzie trójka łowców nagród w postaci Emilii (mniam...), Profesora (ksywa ta trąci sarkazmem, biorąc pod uwagę jego inteligencję...) oraz Tanka (gadający goryl o wymiarach 3 na 3 metry....w bicepsie). Sama okładka też nie pozostawia wątpliwości- poza buntowniczą gębą tytułowego Eryka spoglądają na nas mordki tych właśnie postaci. A to obeznanych z twórczością Myszko od razu zachęca do czytania. A i tych nieobeznanych zapewne zachęci do sięgnięcia po komiks pewna blond długowłosa w czerwonej kurteczce... Cóż za historię przedstawia nam Filip w „Eryku”? Wszystko kręci się wokół rodzinki pewnego faceta. Dość nieprzyjemnego, nawiasem mówiąc. Chodzi o Szramę. Już na samym początku zostaje złapany przez trójkę naszych bohaterów, jako ostatni z całej gromadki Szramów. Ostatni? Jak się okazuje później- nie. Sama fabuła może szczytem suspensu niczym u Hitchcocka nie jest. Nie jest też szczytem oryginalności. Ale nie można jej z pewnością nazwać sztampową. Ciekawie połączono dwa wątki- ten dotyczący naszej wspaniałej trójki oraz ten traktujący o dwójce rodzeństwa i ich dość nietypowym pupilu. Myszko wykorzystał też parę genialnych patentów, jak np. „raj dla bałwanów” czy pogadanka z dzieciarnią w szkole... Kupa śmiechu, jak to w przygodach Emilii, Tanka i Profesora bywa. Szczególnie rozbrajają dialogi (Mały Stefanek rządzi!). Uśmiech na twarzy czytelnika gwarantowany przez cały czas poświęcony temu komiksowi. Choć można było się spotkać z opiniami, że jest to humor zbyt przedszkolny. No cóż, jedni lubią Kiepskich, inni taki leciutki humor z Eryka, jeszcze inni nie uśmiechają się w ogóle... Gustibus non disputandum est, jak mawiają, i jest to jedna z mądrzejszych łacińskich sentencji, jakie słyszałem. Bo cholernie prawdziwa.

Co by tu jeszcze....ach, no przecież, oprawa graficzna! Ci, którzy Myszkowskiego twórczość znają, wiedzą, że facet ma Talent. Tak, z dużej litery. A ci co nie znali- właśnie się dowiedzieli. Rysunki są bardzo dobre, jeśli czasami nie genialne (czy wspominałem już pewne żeńskie imię rozpoczynające się od „E”? Tak? ). A dzięki doskonałej jakości papieru nasycenie czerni jest wprost idealne i komiks dodatkowo może zaplusować w oczach czytelnika, bo rysunki BARDZO zyskują dzięki tej wyrazistej, czarnej barwie. Czarnej, nie ciemnoszarej, jak to z czernią w wielu komiksach bywa. Swoją drogą, jestem ciekaw jakby wyszedł Myszko w full kolorze... I ile wtedy by kosztował komiks :)

No i na koniec jakość wydania właśnie. O doskonałym papierze już wspomniałem, o okładce- nie, ale wystarczy, że powiem, iż ciekawie wyglądają nasi bohaterowie w kolorze. Jeśli dodamy do tego zadziwiająco niską cenę- 10 złotych, to mamy przykład, jak powinno się wydawać komiksy. Panowie z Egmontu- uczcie się, bo jak widać, można wydać komiks z przyzwoitą ilością stron na doskonałym papierze i żądać za to opłaty manipulacyjnej poniżej 15 złotych.

Pozostaje mi tylko podsumować krótko „Eryka”. Jeśli lubicie lekkie i przyjemne komiksy, przy których niejednokrotnie można się uśmiechnąć, jeśli lubicie do tego świetne rysunki i ładne wydanie, a przy okazji macie w kieszeni niewielką kwotę pieniędzy- nic innego, tylko historia Myszkowskiego. Polecam.

Opublikowano:



Eryk - ostatni Szrama 1

Eryk - ostatni Szrama 1

Scenariusz: Filip Myszkowski
Rysunki: Filip Myszkowski
Wydanie: I
Data wydania: Marzec 2003
Seria: Eryk - ostatni Szrama
Druk: czarno-biały
Oprawa: miękka
Stron: 64
Cena: 9,90 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Komentarze

-Jeszcze nie ma komentarzy-