baner

Recenzja

Banner #1

Yaqza, Yaqza recenzuje Banner #1
-Szanowny Panie, pozwoli pan, że przeprowadzę pewien test, dobrze?
-Oczywiście doktorze.
-Jakie skojarzenia budzi w Panu sałata?
-Sałata?
-Tak, sałata.
-... gruzy...śmierć...panika...furia...
-Słucham? Jak, przecież to chrupiące warzywo! Czemu nie zieleniak? Obiad? Cokolwiek innego?
-Przepraszam doktorze, skojarzyłem z sałatą Marvela...

Banner/Hulk. Spokojny naukowiec/gigantyczne, wściekłe monstrum niszczące wszystko na swojej drodze. Chuchro w okularach/bezmyślna siła...natury? Piekło zaklęte w mikrym ciele.

Sałata Marvela jest bohaterem znanym w Polsce dość oględnie (nie wspominając o kilku specjalistach od owej postaci, noszących się na zielono i częstokroć wznoszących okrzyki „Będę bić” itp.). Powinniśmy go pamiętać przede wszystkim ze świetnego występu w Mega Marvel #1(6)95 i dwóch miniserii wydanych przez Mandragorę: Hulk/Wolverine i Wolverine/Hulk.

„Banner” to kolejna propozycja Mandragory – najwyraźniej ktoś tu lubi zieleninę.
Na wstępnie, by wzbudzić należyte zainteresowanie, zaznaczyć trzeba kto wziął tym razem Hulka na warsztat. Scenariusz pisze Brian 100 naboi Azzarello, rysunki zaś wykonał Richard „Den” Corben – legenda komiksu europejskiego.

O czym rzecz? O zagładzie Santa Fe. By nie obrażać inteligencji Czytelników nie będę wspominał, czyje to dzieło. Ważne, że większość miasta zrównano z ziemią, liczby ofiar nikt jeszcze dokładnie nie określił, wojsko z dr Samsonem, „przyjacielem” Bannera na czele panoszy się chcąc zatuszować udział wiadomej osoby, zaś Hulk...o przepraszam, Banner, błąka się po zgliszczach obserwując dzieło swego drugiego ja...

Na 24 stronach komiksu pod względem fabularnym nie dzieje się za wiele – musimy jeszcze poczekać, nim scenarzysta zacznie nas (miejmy taką nadzieję) zaskakiwać królikami wyciągniętymi z kapelusza.

Już teraz da się zauważyć jednak konkretne rysy psychologiczne poszczególnych postaci – Samson jest stanowczy, cyniczny, konkretny i przebiegły, Banner z kolei wewnętrznie stłamszony, przerażony samym sobą, swym hyde’owskim drugim ja. Starcie takich osobowości może skończyć się co najmniej ciekawie.

A oprawa graficzna? Corben to artysta, którego twórczość nie każdemu musi przypaść do gustu. Jego prawie karykaturalne, na poły groteskowe rysunki, z wyolbrzymionymi na tle otoczenia postaciami ludzi wywołać mogą pewne zamieszanie. Styl Corbena rządzi się własnymi prawami – „brudna” kreska, prawie namacalny trójwymiar i niekiedy specyficzna perspektywa budują klimat niesamowitości i grozy – pospołu ze stonowaną kolorystyką ukazują świat innym od tego, do którego w komiksach „superbohaterskich” przywykliśmy.
Moim zdaniem – in plus.

Pierwszy zeszyt „Bannera” to póki co wstęp. Czekamy na ciąg dalszy, zaś póki co – zakąska kusi do pozostania na obiedzie.

Opublikowano:



Banner #1

Banner #1

Scenariusz: Brian Azzarello
Rysunki: Richard Corben
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2005
Seria: Banner
Tytuł oryginału: Banner issue #1
Rok wydania oryginału: 2001
Wydawca oryginału: Marvel
Tłumaczenie: Orkanaugorze
Druk: kolor
Oprawa: miękka
Format: 17x26 cm
Stron: 24
Cena: 5 zł
Wydawnictwo: Mandragora
WASZA OCENA
Brak głosów...
TWOJA OCENA
Zagłosuj!

Galerie

Banner #1 Banner #1 Banner #1

Komentarze

Sortuj: od najstarszego | od najnowszego

Metzen -

Przeczytalem sobie ostatnio całosc i muszę przyznać, ze jestem pod wrazeniem - Szczegolnie rysunkow. Sama kreska moze z poczatku przywodzic na mysl postaci z Myszogrodu czy innego Disneya - Wraz z ponurymi, brudnymi kolorami i ciekawą historią daje jednak niesamowity efekt. Komiczne sylwetki i twarze w poważnej historii.
Jedyne do czego moge miec zastrzezenia to fakt, ze ledwo Bruce sie obudzi, juz ktos mu podstawia noge i mamy wielkie bicie - No, ale w ostatecznosci to krotka seria i scenarzysta nie mogl sobie pozwolic na to, zeby Banner wedrowal po pustyni przez caly numer.